,,Czy współczesna poezja może pozwolić sobie na prostotę?'' - takie pytanie stawia Sylwia Kanicka w recenzji tomiku ,,Pod ciężarem skrzydeł'' Marka Wołyńskiego, na portalu pisarze.pl
,,Dla mnie problemem do rozważenia jest przede wszystkim to, w jaki sposób wiersze Wołyńskiego wpisują się w obecnie panującą modę, takie odnoszę wrażenie, na zaznaczanie swojego nowego sposobu pisania, na wyniosłe metafory połączone z wyszukanymi znaczeniami słów, czasami tak bardzo najeżone trudnościami w odbiorze, że wręcz niedostępnymi dla czytelnika. Być może słowo „moda” jest zbyt dosadne, ale obserwuje się obecnie taką właśnie dosadność, szczególnie w poezji. Oczywiście, to nie jedyna rzecz, którą zaobserwować można, to po pierwsze. Po drugie, nie mówię, że jest to złe, bo tak absolutnie nie jest. Ma to swoją siłę istnienia i przyciąga do siebie.'' - to fragment recenzji tomiku Marka Wołyńskiego ,,Pod ciężarem skrzydeł'', która ukazała się dzięki red. Sylwii Kanickiej na portalu pisarze.pl
Cała recenzja:
https://pisarze.pl/2021/01/12/sylwia-kanicka-czy-wspolczesna-poezja-moze-pozwolic-sobie-na-prostote/
Tomik dostępny również w naszym sklepie, także z autografem autora, na:
www.anagram.com.pl
O tomiku Marka Wołyńskiego "Pod ciężarem skrzydeł" - "Przeczytane. Napisane"
Drodzy Czytelnicy!
Dziękujemy za wszystkie słowa o naszych książkach :) Tym razem na portalu "Przeczytane. Napisane" o tomiku naszego Poety - Marek Wołyński "Pod ciężarem skrzydeł" pisze pani Kinga Młynarska. Dziękujemy!
Przypominamy, że tomik Poety (również z autografem) można nabyć m.in. w naszym sklepie internetowym ⬇⬇⬇
✔✔✔www.anagram.com.pl
***
Tymczasem, okiem "Przeczytane. Napisane":
„Pod ciężarem skrzydeł” opowiada o wszystkim, co nas otacza. O tym na co dzień niedostrzeganym, pomijanym, lekceważonym. Podmiot Wołyńskiego przypomina o cudzie natury, o zwierzętach będących wiernymi przyjaciółmi, a często też najlepszymi nauczycielami życia. Mówi, nie bez żalu, o współczesnych tendencjach, o swoistym zdziwaczeniu świata, gdzie nie dostrzega się drobnych gestów dobroci czy czułości. Sam też nie jest bez winy, zwierza się wszak, że i jemu – obok czynów „heroicznych” – zdarzają się i momenty ludzkiej słabości. Jednak ta niedoskonałość (paradoksalnie?) nas zbliża, być może to właśnie ona jest kluczem do zrozumienia drugiego człowieka, do akceptacji jego błędów i potknięć.
Link do całej recenzji ⬇⬇⬇
https://dajprzeczytac.blogspot.com/2021/01/pod-ciezarem-skrzyde-marek-woynski.html?fbclid=IwAR2CubzE3ppa4T8fy3T3i3IEK_XVSWVX1K7H-ekK4noORu7d6HIRZYwSIYI
"Pościg zaduszny" Harrego Dudy w ujęciu "Przeczytane. Napisane"
Drodzy Czytelnicy!
W przedświątecznym ferworze takie słowa cieszą duszę i serce wydawcy. Dzisiaj o poemacie Harrego Dudy "Pościg zaduszny", Kinga Młynarska z bloga "Przeczytane. Napisane" pisze tak:
"„Pościg zaduszny” to wieloczęściowy poemat, w którym to od naszej fantazji, otwartości i wrażliwości będzie zależeć jak poskładamy sobie prezentowane elementy. A od razu trzeba zaznaczyć, że rzecz to wcale nie taka łatwa.
Od początku mamy tu do czynienia z festiwalem nieokiełznanej wyobraźni. Harry Duda snuje swoją liryczną gawędę, rozpościera przed czytelnikiem niepokojące obrazy – sceny wywołujące napięcie, postaci-symbole, a to wszystko spowija gęsta, mroczna atmosfera. Poeta rozpoczyna od swoistego misterium. Zostajemy więc wtajemniczeni.
Świat poetycki „Pościgu zadusznego” zamieszkuje złe. Szatan (a ma on różne oblicza, czasem nawet dość przyjazne, na pierwszy rzut oka) spogląda tu swoim okiem plugawym na służbę Umarłych. Ci zaś na czarnych koniach tropią głównego (bo będzie ich tu kilkunastu) bohatera poematu – pestkę gnijącego owocu. Podmiot/bohater jest bardzo samotny, walczy z siłami mroku albo raczej broni się przed nimi. Nie ma ani chwili wytchnienia, nawet noc nie przynosi ukojenia – śni sen zły i pełen zła. Kim jest ów człowiek? Oczywiście niczego nie wiemy na pewno. Ze strzępów porozrzucanych tu i ówdzie informacji budujemy sobie jego postać i biografię."
Cała recenzja TUTAJ:
Poemat dostępny w naszym sklepie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/poscig-zaduszny--/
Co kryje "Hotel Wielkie Prusy"? - Bohdan Kołomijczuk o swoim retro kryminale
Drodzy Czytelnicy!
Zapraszamy do lektury wywiadu Agnieszki Krizel z bloga Recenzje Agi, która jest patronem medialnym książki Bohdana Kołomijczuka "Hotel Wielkie Prusy", z samym autorem. Poniżej znajdziecie słowo od tłumacza książki - dr Ryszardem Kopidurą
Agnieszka Krizel (Recenzje Agi): Bogdanie. Niebawem polska premiera Twojego kryminału retro "Hotel Wielkie Prusy", nakładem Wydawnictwa ANAGRAM. Książka ukazała się już na rynku ukraińskim. Jak została przyjęta przez ukraińskich czytelników, jakie są Twoje nastroje związane z polską premierą?
Bohdan Kołomijczuk: Lwowski komisarz Adam Wistowicz – główny bohater powieści „Hotel Wielkie Prusy” – jest już dość znaną postacią literacką na Ukrainie. W ostatnich latach pojawiło się kilka tytułów, które łącznie tworzą spójną serię jego przygód. Wistowiczowi udało się zyskać sympatię licznego grona czytelników, które czeka na kolejną książkę, a później, co mnie szczególnie cieszy, dość aktywnie ją omawia. Oczywiście odczuwam pewną tremę przed debiutem w Polsce, ale po cichu liczę na uwagę i życzliwość również polskich czytelników.
AK: Skąd w ogóle pomysł na tę książkę? Dlaczego akurat kryminał?
BK: Pomysł, aby powstała ta książka nie należy do mnie, lecz do mojego poznańskiego przyjaciela Ryszarda Kupidury, organizatora znanego festiwalu „Ukraińska Wiosna”, który nawiasem mówiąc przetłumaczył tę powieść na język polski.
W 2017 miałem przyjemność być gościem festiwalu i mieszkać przez pewien czas w Poznaniu. Miałem zatem znakomitą możliwość, żeby zapoznać się z miastem i poczuć jego atmosferę. Miało to pierwszorzędne znaczenie podczas pisania tekstu.
AK: Wiem, że jesteś wielbicielem retro kryminałów. Po czyje książki sięgasz najchętniej?
BK: Jeśli mówimy o polskich autorach, to bardzo chętnie czytam książki Marcina Wrońskiego, Marka Krajewskiego, Ryszarda Ćwirleja i innych.
AK: Adam Wistowicz - komisarz polskiej wersji książki, główny bohater "Hotelu Wielkie Prusy". Jaki on jest, jeśli mógłbyś go chociaż trochę scharakteryzować potencjalnemu czytelnikowi.
BK: Trudno powiedzieć o Wistowiczu, że to sympatyczny jegomość. Jest dość grubiański, ma problemy z alkoholem, kobietami i własnym szefem. Oprócz tego ma paskudny charakter. Pomimo tego jest jednak znakomitym śledczym, który zawsze stoi po stronie dobra. Ze swoich zadań wywiązuje się bez zarzutu, chociaż trzeba przyznać, że nie przebiera specjalnie w środkach. Wistowicz jest raczej antybohaterem. Walcząc z przestępcami, sam staje się do nich podobny.
AK: Trudno było oddać klimat powieści? Z jakich źródeł czerpałeś informacje o tamtych czasach?
BK: Jedną z zalet współczesności jest to, że wiedza staje się ogólnodostępna. Zbiory bibliotek i archiwów są w ogromnej mierze zdigitalizowane i można się z nimi zapoznać bez wychodzenia z własnego pokoju. To ogromny komfort, bo bywa, że prasa, dokumenty czy stare fotografie dotyczące Wielkopolski czy Galicji znajdują się setki kilometrów od ich stolic. Tymczasem jedynie z ich pomocą można odczuć ducha czasu.
Swoja drogą, ostatnio łapię się na tym, że najbardziej lubię czytać ogłoszenia w gazetach sprzed stu lat. Może się to wydać dziwne, ale z tych małych tekstów, z ich lakoniczności, a niekiedy nawet dwuznaczności można czasem zaczerpnąć więcej niż z obszernego artykułu napisanego przez doświadczonego dziennikarza.
AK: Co było najtrudniejsze w kreowaniu tej historii?
BK: Szczerze mówiąc, to najbardziej bałem się zagrać na fałszywą nutę. Na przykład wykorzystując słowo, które sto lat temu nie funkcjonowało w użyciu. Taki błąd nieodwracalnie psuje tekst, dlatego też mam zwyczaj kilkukrotnie czytać swoją książkę po jej napisaniu.
AK: "Hotel Wielkie Prusy" to nie jedyna Twoja książka. Pisanie której sprawiło Ci największą radość, jako pisarzowi, a która wymykała się przyjętym przez Ciebie konwencjom? Jak w ogóle wygląda Twoja praca nad książką? Masz z góry ustalony plan, czy raczej poddajesz się temu, co przyniesie tok pisania?
BK: Uważam, że należy pisać jedynie wówczas, kiedy sprawia to przyjemność. W przeciwnym wypadku wyjdzie nie powieść, a stenogram. Unikam tego rodzaju „smutnego” pisania, kiedy zmuszają do niego okoliczności np. w postaci podpisanego kontraktu. Mam też świadomość, że pisząc książkę przeżywam emocje, które już nigdy więcej się nie powtórzą. Tym samym każda książka jest dla mnie szczególna. Gatunek, w którym tworzę, wymaga ode mnie, rzecz jasna, planu i obmyślenia fabuły zawczasu. Jednak nie oznacza to, że nie pozwalam sobie niekiedy na zmiany w trakcie opowiadania historii. Czasami mnie samego to zaskakuje.
AK: Czym dla Ciebie w ogóle jest ta powieść?
BK: Jest to ogniwo łączące mnie z Polską, krajem, który od dawna jest mi bardzo bliski. Poza tym obiecałem kiedyś swoim polskim przyjaciołom, że ta książka powstanie. Słowa, jak widać, dotrzymałem.
AK: Planujesz jeszcze wydawanie książek po polsku?
BK: Naturalnie, jednak wszystko zależy od tego, czy mój debiut spotka się z życzliwym przyjęciem ze strony polskich czytelników. W tym roku we Lwowie ukazała się kontynuacja „Hotelu Wielkie Prusy” zatytułowana „Ekspres do Galicji”. Mam nadzieję, że ona również zostanie wkrótce przetłumaczona na język polski.
AK: Coś od siebie dla czytelników:
BK: Życzę Państwu i sobie powrotu do offline. Wierzę, że wkrótce wrócimy do zwykłych rzeczy, które przynoszą nam tak wiele radości, że znowu będziemy mogli przekraczać granice, spotykać się na wieczorach autorskich, poznawać i dzielić się swoimi doświadczeniami. Póki co jednak dbajmy o siebie i czytajmy książki.
Bohdan Kołomijczuk (ur. 1984) – ukraiński pisarz, autor powieści historyczno-przygodowych i kryminalnych. Twórca serii opowiadań poświęconych przygodom komisarza Adama Wistowicza, których akcja dzieje si ę najczęściej we Lwowie na początku XX wieku. W ostatnich latach ukazały się m.in. Ludwisarz. Igrzyska wielmożnych (2013), Tajemnica Ewy (2014), Więzienie dusz (2015), Niebo nad Wiedniem (2015), Wizyta doktora Freuda (2016), Król bólu (2017), Mozart z Lembergu (2018).
O tłumacza:
Na własne życzenie strywializowaliśmy tak wiele potrzebnych i ważnych myśli, że uniknięcie szablonowości w pytaniu o stosunek do wykonanej pracy staje się wręcz niemożliwe. Bo co, jeśli napiszę, że „mój stosunek do tego tłumaczenia jest niezwykle osobisty?” Brzmi to przecież tak niewiarygodnie i tchnie taką marketingową tandetą, że nikt nie będzie chciał tego dalej czytać. Ale co, jeśli on naprawdę taki jest? Obronić mnie przed oskarżeniem o banał mogą chyba tylko solidne dowody, a tych na szczęście uzbierać mogę sporo. Przede wszystkim Bohdan Kołomijczuk jest moim przyjacielem, który od początku naszej znajomości imponuje mi pracowitością, sumiennością, racjonalnością, punktualnością i jeszcze wieloma innymi cechami, które odruchowo lokujemy na Zachód od naszego słowiańskiego podwórka. Oprócz tego, zapraszając Bohdana na rezydencję literacką w 2017 roku do Poznania, przyczyniłem się trochę do powstania „Hotelu Wielkie Prusy”. Przyznaję, że miałem obawy, czy to dobry pomysł. Bo jednak była to ingerencja w harmonijnie rozwijającą się jak dotąd karierę pisarza. Każda kolejna książka Bohdana była coraz bardziej zauważalna na ukraińskiej scenie literackiej i coraz wyżej notowana w rankingach. Winiłbym siebie, gdyby poznańska przygoda Wistowicza okazała się czymś nienaturalnym, gdyby – jak mawia sam Bohdan – powstała na fałszywą nutę. Szczerze mówiąc, moje obawy ustały dopiero wówczas, kiedy przeczytałem, że książka została nominowana do prestiżowej ukraińskiej nagrody literackiej. Późniejsze pozytywne recenzje czytelników już tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że pomysł był trafiony.
Polski przekład był niejako naturalną kontynuacją tego pomysłu. Co ciekawe, nie szukaliśmy z Bohdanem wydawcy i nie prowadziliśmy żadnych rozmów w tym kierunku. Bardzo to naiwne, ale myślałem, że w tej historii, w której wszystko odbywa się lekko i harmonijnie, również ten etap powinien odbyć się bez sztucznej presji. No i o dziwo stało się. Na początku marca tego roku, na parę dni przed pierwszym lockdownem, na Targach Książki w Poznaniu pojawiła się Magda Koperska, by promować książkę Oleha Poliakova „Niewolnice i przyjaciele pani Tekli” – pierwszą przygodę „Anagramu” z ukraińską powieścią. Po prezentacji wypiliśmy z Magdą kawę, po której stało się jasne, że na pierwszej przygodzie się nie skończy. Kilka dni później zaczęliśmy szykować wniosek na konkurs do Ukraińskiego Instytutu Książki…
Samo tłumaczenie sprawiało mi ogromną przyjemność, tym bardziej, że poszczęściło mi się zarówno co do autora, jak i redaktorki – Katarzyny Kusojć. Język Bohdana odpowiada dokładnie jego cechom charakterologicznym, które przywołałem wyżej. Rusztowanie, na którym opiera swoje teksty jest zawsze solidne i stabilne. Pomimo wyszukanego stylu (chwalą go za to ukraińscy krytycy), jego język pozostaje przejrzysty i zrozumiały. A Katarzyna? Hmm… nie wiem, czy to udana metafora, ale od samego początku jej ingerencja w mój przekład przypominała mi troskę rodzica, który w pokoju obkleja taśmą piankową wszystkie możliwe kąty i ostre krawędzie, żeby dziecko czuło się w nim bezpiecznie. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że z takim autorem i taką redaktorką czułem się niezwykle bezpiecznie. Nawet tłumacząc kryminał…
dr Ryszard Kupidura – wschodoznawca, ukrainista, tłumacz, adiunkt Zakładzie Ukrainistyki Instytutu Filologii Rosyjskiej i Ukraińskiej na Wydziale Neofilologii UAM. Animator polsko-ukraińskiej współpracy kulturalnej. Jest byłym współpracownikiem Konsulatu Honorowego Ukrainy w Poznaniu. Od 2010 roku wiceprezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Polska-Ukraina” w Poznaniu, organizującego m.in. coroczny festiwal „Ukraińska Wiosna”.
"Najlepsze, co mogłam to siąść i pisać po śmierci Basi. Ta książka miała być właśnie taka, potem będą zbliżone do biografii. Wiedziałam, że dla Basi najcenniejsza będzie książka artystyczna, która ukaże klimat jej odejścia, a zarazem pokaże jej dalsze trwanie." - wywiad z Katarzyną Lisowską, autorką książki "Krajobraz świata po Baśce eR"
Drodzy Czytelnicy,
zapraszamy do lektury wywiadu z Katarzyną Lisowską, autorką książki Krajobraz świata po Baśce eR. Wspomnienie przyjaźni z Barbarą Rosiek – Wino, leki, cięcie i my, która w grudniu będzie miała swoją oficjalną premierę.
Z Katarzyną Lisowską rozmawiała Magdalena Koperska
MK: Czym dla Ciebie jest pisanie?
KL: Z pozoru to proste pytanie, ale takie są najlepsze, co potwierdziła mi Marta Fox. Stwierdziła, że pytania najbardziej naiwne są najmądrzejsze. Myślę, że nie ma naiwnych pytań, bo każde jest porządkujące i uzupełniające stan wiedzy ogólnej. Pisanie - nasuwa mi się skojarzenie, że jest sposobem, ale na co? Pisanie spełnia wiele funkcji, w tym praktycznych. Szczególnie jak Basia Rosiek odeszła, wielka przyjaciółka mojego życia - pisanie jawiło mi się jako sposób, by przedłużyć życie Basi. Chciałam, aby Basia trwała i nasz wspólny czas. Ona odeszła dopiero co, a ja zaczęłam pisać, co ona ceniła u mnie najbardziej (twórczość, nie tylko). Skupiłam się, by oddać to wszystko, jak ważna była Basia, w tej chwili miałam także ważny cel i zobowiązanie (ludzie mówili, że muszę pisać o Basi, w tym profesorowie literaturoznawstwa). Więc pisanie jest dla mnie sposobem na ocalenie, aby ocalać tych, których życie gaśnie. Jest sposobem, aby to życie podtrzymać dla innych, byśmy mogli czerpać siłę, mądrość, wartości. Basia miała ich bardzo dużo, choć lubiła czasem trochę szokować, ale twórczo, w dobrej wierze, odsłaniała człowieka, jakim jest. Szokowała jakby człowieczeństwem, jego głębią odczuć.
Pisanie jest zostawianiem śladów dla innych, jest przekazywaniem doświadczenia. Jest budowaniem nie dla siebie, ale tworzeniem dla innych, dla tych, którzy nas będą odkrywać po latach, jeśli zechcą. To forma wieczności na ziemi. To praca, którą się zostawia po swoim życiu, więc pisanie jest dla mnie bardzo ważne. To jak komunikaty, które wysyłam ze swojej epoki o swojej epoce tym, którzy dopiero będą żyli. Więc swoim pisaniem okazuję, że nie jest mi obojętny los człowieka kiedyś, chcę przekazać to, co warto przekazać. Jak dziś przejdziemy pewne drogi myślowe innym będzie łatwiej, jak nam. Istniejemy jako ludzka wspólnota.
Mam świadomość, że twórczość jest świadectwem epoki, ale też twórczość jest dla mnie tym, co czuję i to przekazuję. Myślę, że to jest właśnie sposób na to, aby twórczość miała charakter uniwersalny. Przecież od zarania dziejów zmagamy się z tymi samymi fundamentalnymi problemami jak poszukiwanie szczęścia, sensu życia, cierpienia, zmagamy się z przemijaniem. Każda epoka ma swój wydźwięk, oddajemy to w sposób swój i ten swój sposób jest najlepszy, żeby mieć szansę przetrwać próbę czasu. Pisanie jest dla mnie szansą na przetrwanie takiej próby czasu (Po co? By dać jak najwięcej ze swojego życia). Oczywiście liczy się też, że dzielę się swoją twórczością już dziś. Wiem, że pisanie jest ważne, to tworzenie kultury, chcę, by miała wiele wrażliwości. Chcę przekazywać wrażliwość i budować kulturę zrozumienia. Basia Rosiek nie bała się żadnego tematu, który dotyczył człowieka. Myślę, że pisanie wielkie jak Basi może być sposobem na przeciwdziałanie marginalizacji, zadawaniu sobie cierpień, próbą zrozumienia innych i porozumienia, dialogu, integracji pokoleń, tradycji i współczesności. Widzę bardzo ważne funkcje pisania. Basia Rosiek chciała choćby zmienić psychiatrię, losy bezbronnych pacjentów, łamanie ich praw. Napisała o tym temacie w ostatnim czasie Wybuch, to jej ostatnia książka, złożona obok innych do druku. Jest mocna. Basia mówiła, że wiele jej książek zostanie dopiero odkrytych po jej śmierci. Myślę, że tak jest w przypadku wielu autorów. Tworzę, bo czuję, że przekaz każdego okaże się dla kogoś kiedyś ważny.
MK: Co Cię inspiruje?
KL: Inspiruje mnie chwila, ale ona jest wynikiem wszystkiego, co kiedyś, nie tylko teraz. Mam w sobie dużo przemyśleń, one owocują. Myślę nieco analitycznie, rozważam. Uważam, że twórczość jest intelektualną wyprawą, z której wracamy bardziej ludzcy i empatyczni, po każdej książce. Myślę, że książki są dawaniem sobie lepszej rzeczywistości, często przekazujemy siebie w wersji intymnej. Robimy to, gdy jesteśmy w stanie, ale jestem przekonana, że warto.
Największą inspiracją jest człowiek. Basia Rosiek jest dla mnie inspiracją na całe życie. Chciała komuś przekazać swoje życie, uczyła mnie pisać i być pedagogiem. Podziękowała mi przed śmiercią, że mogła mi wszystko przekazać, cieszyła się, szukała ucznia. Poświęciła mi lata. Spędzałyśmy zawsze ze sobą cały dzień, gdy się widziałyśmy. Rozmowy z Basią, choćby w Piwnicy pod Baranami, którą kochała – były dużą inspiracją. Basia lubiła ten klimat. Otwierała się bardzo, to było bardzo inspirujące. Mamy swój stolik w Piwnicy pod Baranami, w kąciku. Największą więc inspiracją jest drugi człowiek, pokłady jego dobroci, delikatności, wartości, wiedzy, inteligencji, przenikliwości.
Basia w Częstochowie pokazała mi jako jedynej osobie szlaki Pamiętnika narkomanki. Wiedziała, ile to dla mnie znaczy. Tylko mi pokazała miejsca z kultowego pamiętnika. Ona przygotowywała mnie wtedy… Na przejęcie jej dorobku. Zabrała mnie też jako ostatniego przyjaciela na grób Poświatowskiej, zaprowadzała tam tylko pokrewne dusze. Jak wyszłyśmy z cmentarza ustaliłyśmy, że napiszemy wspólną książkę – Zapiski zabójczyni. Tam jest utrwalona nasza przyjaźń, za którą Basia mi podziękowała przed śmiercią, że zechciałam wybrać się w podróż poznawania jej. Przyjaźń rodziła się w czasie, ale okazała się bardzo zażyła.
Basia wychodziła wtedy z cmentarza, opowiadała jak jej się śniła Marzena i mówiła Basi przez sen, by ją ratowała. Okazało się, że grób Marzeny idzie do zniszczenia. Marzena zaćpała się, to znajoma z czasów, gdy toczy się fabuła pamiętnika (mówiłyśmy również o Ance Pióro, Basia zdradziła mi sekrety). Basia zabrała mnie też do muzeum Poświatowskiej, poznałyśmy jej brata, obejrzałyśmy poruszający film dokumentalny (kończył się odchodzeniem Haśki, czerpała z życia jak Basia). Było tyle chwil, które dawały mi przez Basię wielkie inspiracje. Nigdy o niej nie zapomnę. Od niej trwa linia Kotańskiego, ona przejęła jego misję, dodała siebie, a Basia wyznaczyła, że wszystko mi powierza. Taka była jej wola, bardzo we mnie uwierzyła. To największa inspiracja, najlepszy przyjaciel życia. Wyobraź sobie, że stajesz którego dnia obok Barbary Rosiek w miejscu, gdzie za słonecznego dnia w knajpie panuje ciemność – i tam Filip zrobił jej zastrzyk – stoisz obok Basi jako jedyna osoba, która z nią tu była, stoisz w ciszy jako przyjaciel. To takie mocne doświadczenia, że ich się nie zapomina, oddziałują twórczo i zobowiązują. Mam książkę, którą Basia nazwała współczesną wersją jej pamiętnika, to o moich znajomych z czasów gimnazjum głównie. Basia polecała mnie swojemu wydawcy, wyznaczając mnie jako kontynuację jej. Ale ja myślałam wtedy, by cieszyć się relacją z przyjacielem, czerpię teraz twórczo, wtedy też, ale teraz skupiam się szczególnie na twórczości (Basia bardzo tego chciała, mojego rozwoju literackiego, dużo miejsca mi poświęciła w swoich książkach). Basia była bardzo mądra. Kieruję się tym wszystkim, co mi przekazała i dodaję coś od siebie, za jej przykładem, mam też nadzieję, że znajdę swoich spadkobierców i inne osoby poniosą dalej w świat Basię, bo jest mu to potrzebne (mówiłam Basi, że z nią świat jest lepszy). Sądzę, że takie myśli nie są za wczesne. Basia zmarła nagle. W rozkwicie pory roku i sił twórczych. Ćwiczyła tai chi, miała dobrą kondycję. To był wielki szok. Zdławił mnie płaczem, ogromnym bólem.
MK: Twoje literackie fascynacje.
KL: W gimnazjum czytaliśmy na lekcji j. polskiego Pamiętnik narkomanki, pierwsze dni, zaczynając od 21 marca. Powtarzałam Basi, że 21 marca to szczególna data dla literatury. Tego roku miała wyjechać za granicę, miała być wielka promocja jej twórczości za granicą, ale epidemia przerwała wszystko. To był cios dla tak aktywnej osoby, zgubny, a Basia miała przed sobą tyle spotkań w bibliotekach, żyła tym. Towarzyszyłam jej wszędzie i dawałam odczuć, jak jest wyjątkowa. Cieszyła się, bycie pisarką było dla niej priorytetem. Czuła się już bardzo spełniona i spokojna, radosna. Umiała cieszyć się życiem, ludzie myślą, że nie była szczęśliwa. Ale ja wiem, że była, bo ceniła co miała, wszystkim. Nie nudziła się ze sobą. Zawsze miała twórcze zajęcie.
Pamiętnik Basi był bodźcem, żeby wyjść poza szkołę, na wagary życia, szukać Basi, ale prawdziwe wagary życia były w dorosłości, jak Basię spotkałam. To był piękny czas, doniosły, czas wygłupów, szaleństw i wszystkiego dobrego, nawet jak bywało różnie. Starczył drugi człowiek, był przygodą, by cieszyć się życiem i czuć oparcie. W gimnazjum przyjechał do nas teatr profilaktyczny Kotańskiego, czerpali wszyscy z twórczości Basi na wielką skalę. Jeszcze bardziej chciało mi się przygody artystycznej. Wiele zaczęło się od Basi, potem chciałam poznać np. Halinę Birenbaum, inne osoby. Udało się.
Lubię odbierać czasami utwory przez sztukę filmową, muzyczną, ale i malarską. To są konteksty, ale pogłębiają mój odbiór literatury. Cenię bardzo Przerwaną lekcję muzyki (lubię scenę bardzo początkową i muzykę, bardzo głębokie treści). Basia się cieszyła, bo nazwałam ją największą poetką. Ma genialne wiersze, miała się przede wszystkim za poetkę i tak chciała być pamiętana. Za życia wyryła sobie na grobie, że jest poetką. Są dostępne w księgarniach jej Wiersze zebrane, to księga, to moje fascynacje literackie, wynikające z fascynacji człowiekiem, jakim była i jest dla mnie Basia.
Mam wiele fascynacji, genialna jest dla mnie twórczość ks. Twardowskiego, Norwid jest dla mnie mistykiem, lubię jego filozofię w poezji. Myślę, że pozostaje wciąż nieprzenikniony. Fascynuję się jak Basia osobami, które jeszcze nie zostały odkryte, trochę zagubionymi i staram się im umożliwić zaistnienie w tych poszukiwaniach oraz być wsparciem.
Bardzo lubię wiersze Baczyńskiego, Świerczyńskiej, wokół Poświatowskiej zrobił się ciekawy klimat. Wiem, że Basia nie widziała aż tyle, co się promuje wokół poetki i miała słuszność (myślę, że Poświatowska nie rozwinęła się w swoim przeznaczeniu - filozofii). Polecam zapiski, bo jej brat zdradził ciekawe fakty i Basia miała swoje koncepcje, w jakich zinterpretowała, co działo się z Poświatowską.
Lubię czerpać z filozofii i historii, interesuje mnie interdyscyplinarność. Basia chciała, by jej książki przeniesiono na ekran. To wszystko jest ludzkie, przemawia na różne sposoby. Każdy chce, aby to, co niesie w świat – było jakoś docenione. To informacja zwrotna, że nasza praca ma sens, jest potrzebna i daje coś.
MK: Czy dobra literatura współczesna ma szansę się obronić w chaosie informacyjnym, trudnym położeniu literatury w ogóle?
KL: To, co dobre – w każdej dziedzinie ma największą szansę przetrwania próby czasu. Chwilowe tendencje trwają chwilę. Żyjemy w przejściowej epoce. Trzeba tworzyć. Wszystko ma swój czas, każdy tekst ma swój czas. Wierzę w to. Basia mówiła, że najwięcej wart jest poeta martw. To prawda. Jak ktoś odchodzi pochylamy się nad tym, czego dokonał w życiu, trudno zaprzepaścić dorobek czyjegoś życia.
Literatura nam jest szczególnie potrzebna teraz, siła słowa, gdy jest tyle zamętu, siła jasnego słowa, które ma moc porządkowania rzeczywistości. Warto tworzyć, nie patrząc na oceny bieżące. Warto być w tworzeniu prawdziwym i mieć przekonanie, że to jest ważne, co się robi, a jak się robi to sobą – to ma zawsze głęboki sens, rację bytu, taka twórczość zawsze się obroni i będzie potrzebna, wartościowa.
MK: W tym roku ukaże się Twoja książka – proza funeralna o Basi Rosiek. Wiem, że nie było łatwo napisać książkę po śmierci bliskiej osoby. Basia była Twoją przyjaciółką, a jednocześnie znaną pisarką i psychologiem (Barbara Rosiek - polska psycholog kliniczna, pisarka i poetka. Autorka m.in. Pamiętnika narkomanki ). Książka, choć (Krajobraz świata po Baśce eR) jest poświęcona Basi, w dużej mierze jest Twoim sposobem na poradzenie sobie z traumą, ze stratą. Czy miałaś tego świadomość w trakcie pisania? Czy pozwoliło to na ułożenie się ze śmiercią?
KL: Siadłam i pisałam. To był dla mnie czas na przetrwanie sytuacji. Działałam, a najgorsza jest niemoc. Przez łzy cieszyłam się, bo szkicowałam portret Basi czule, delikatnie i z wdzięcznością. Oddałam jej hołd, to był wręcz mój obowiązek. Tworzyłam książkę różnorodnie, jest złożona jak Basi osobowość. Pisałam książkę tak, by jej się podobała. Wiem, że tak jest, bo długo z nią dyskutowałam swoje i jej teksty. Jest we mnie bardzo dużo Basi. Wybrała mnie na spadkobierczynię. Są tam treści, które są bardzo ważne. Kto będzie szukał Basi – dużo tam znajdzie, ale trzeba wejść w ten tekst i go poczuć. Wiem, że niektórzy mogą nie poczuć tej książki, ale miała być taka. Będzie miała swój czas. Wierzę w to.
Już nikt nie pozna osobiście Basi. Jak się ją poznało – pokochało jako człowieka, za jej głębokie zrozumienie, za artystyczne życie u jej boku.
Najlepsze, co mogłam to siąść i pisać po śmierci Basi. Ta książka miała być właśnie taka, potem będą zbliżone do biografii. Wiedziałam, że dla Basi najcenniejsza będzie książka artystyczna, która ukaże klimat jej odejścia, a zarazem pokaże jej dalsze trwanie. Spieszyłam się, bo dotąd czuję jak Basia przytula się do mnie ostatni raz – chciałam oddać emocje, dużo swoich, ale nasze relacje były takie, że my już przenikałyśmy się. Dużo jest we mnie Basi i mnie w niej – tam, gdzie ona teraz jest, w końcu wyzwolona. Podkreślam, że to pierwsza moja proza. Są tam teksty, które Basia szalenie ceniła i bardzo mnie zachęcała do odważnej prozy. To po prostu moja książka, dedykowana Basi.
Czuję spokój, bo wiem, że nie marnuję tego, co Basia mi powierzyła. Jak żyła głównie cieszyłam się nią, teraz pracuję intensywnie, aby to, co dała Basia – dawało jak największe owoce dla innych.
Wiedziałam, że muszą napisać taką książkę i wydać ją w Anagramie. Basia powierzyła mi książkę Anagramu, Kokainę. Nazywała ją największym bólem egzystencji, którego daruje przyjacielowi. Ja też powierzyłam największy ból egzystencji Anagramowi, bo wiedziałam, że tu są ludzie, którzy pomogą mi wypełnić to, co trzeba teraz. Właśnie potrzebą była ta książka. Musiałam ją napisać. Cierpiałam dalej. Pracowałam dalej. Nie sądziłam, że pisanie mi pomoże. Chodziło o spadek, którym mnie Basia obdarzyła, aby go dać innym w najlepszej postaci. Ta książka jest taką, jakie Basia ceniła i odetchnęłam. Wiem, że zrobiłam, co trzeba, planów jest dużo. Działanie nie pozwoliło mi się rozpaść. Spokój spadł na mnie nagle, jak widziałam, że książka jest najlepiej opracowana przez Wydawnictwo. Poczułam, że muszę zrobić swoje w życiu i kiedyś radośnie znowu spotkam się z Basią i będziemy się dalej włóczyć, przeżywać artystyczne przygody. Zaznaczam, że to moja pierwsza książka proza. Basia bardzo chciała, bym pisała i prozę. Więc daruję jej ten debiut, niestandardowy, ale właśnie jak zaznaczam takiego chcę.
MK: Coś od siebie dla czytelników:
KL: Basia powtarzała, że to jest ważne, by nie przeoczyć wartościowych ludzi w naszym życiu, uznała mnie za takiego człowieka i bardzo cieszyła się naszą przyjaźnią. To bardzo ważne. Czasami oddzwaniam, jak jestem zapracowana. Zadzwoniła Basia, odebrałam, to była głęboka rozmowa. Jestem wdzięczna, to było pożegnanie. Jakbym nie odebrała – cierpiałabym – a ta rozmowa dużo mi dała, powiedziałyśmy sobie dużo, jak ważna jest dla nas nasza znajomość, Basia podziękowała mi za przyjaźń (że przestała się czuć przy mnie samotna, pisała w niepublikowanych dziennikach, że znajomość ze mną jest jedną z niewielu relacji, jakie chce pielęgnować), może czuła i zaraz po tym umarła.
Odbierajmy telefony, odwiedzajmy się, rozmawiajmy. Jak zawalimy w relacji i czasu nam braknie – to będzie bardzo bolało, a to jest różnica jak miało się czas na najważniejsze... Najwięcej da Ci, Czytelniku – drugi człowiek, on jest szczęściem, którego szukasz, z nim przeżywasz wszystko radośniej, nawet jak jest czasem trudno. Doceniaj znaczenie przyjaźni. I doceniaj dorobek życia innych, nie niszcz go, traktuj czule, jak przyjaciela. To ostatnie zasługi i to robimy dla siebie, innych. Basia pisała książki na każdy temat, uniwersalne, o życiu w hospicjum, cierpieniu, śmierci. Odkrywajmy jej twórczość.
***
Katarzyna Anna Lisowska
Ukończyła studia magisterskie w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie w zakresie nauk społecznych (pedagogika) i humanistycznych (filologia polska). Studiowała przejściowo także historię w Uniwersytecie Jagiellońskim. Aktywny zawodowo pedagog i dziennikarka. Od 2013 roku, jej dojrzałego debiutu poetyckiego – aktywnie publikuje swoją twórczość, ale także prace naukowe. Bliska przyjaciółka Barbara Rosiek.
Książka dostępna od grudnia pod linkiem:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/category/nowosci/zapowiedzi/
"Moje legendy" Marka Wołyńskiego w ujęciu Przeczytane. Napisane
Drodzy Czytelnicy!
Niedawno tomik naszego poety Marka Wołyńskiego "Moje legendy" został zrecenzowany przez panią redaktor portalu Przeczytane. Napisane, gdzie czytamy między innymi:
"Legendy, w którymkolwiek znaczeniu, służą temu, by coś objaśniać. Te literackie często opowiadają o jakimś człowieku, wydarzeniu czy choćby miejscu. Marek Wołyński już w tytule swojego zbioru zawęził obszar swojej opowieści – zaimek dzierżawczy bowiem sygnalizuje, że wkraczamy w świat intymny, bo może i poeta będzie mówił o sprawach uniwersalnych, ale zrobi to z perspektywy osobnej, pojedynczej, z subiektywnego punktu widzenia."
Więcej na:
A tomik znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/moje-legendy---marek-wolynski/Statuetka od magazynu Tygrysy Biznesu dla Magdaleny Koperskiej
Pod koniec sierpnia, szefowa Wydawnictwa Anagram, Magdalena Koperska, otrzymała od prestiżowego magazynu Tygrysy Biznesu - Marcina Andrzejewskiego, statuetkę Business Women Award 2020.
Zdjęcia: Kasia Saks
"PASJONATKA POEZJI I PRAWDZIWA BUSINESSWOMAN W JEDNYM – portret biznesowy MAGDALENY KOPERSKIEJ
Jaka jest biznesowa wizytówka Magdaleny Koperskiej, szefowej Wydawnictwa ANAGRAM?
Odpowiedzi udzieli Wam wywiad przeprowadzony przez Justynę Nakonieczną - redaktor Magazynu Tygrysy Biznesu:
"Wydawnictwo zrodziło się z ogromnej pasji mojego taty, znanego w latach 60. animatora kultury i współtwórcy Orientacji Poetyckiej HYBRYDY oraz zaprzyjaźnionych z nim twórców, jak prof. Maria Szyszkowska, Zbigniew Jerzyna, Andrzej K. Waśkiewicz, Rena Marciniak. Współpracowali z najwybitniejszymi polskimi poetami, krytykami literackimi, tłumaczami. Tata wymyślił serie poetyckie w twardej oprawie, czyli miniatury poetyckie, w których ukazały się wiersze, między innymi W. Szymborskiej, E. Lipskiej, E. Stachury, potem ks. Twardowskiego, E. Frieda, R. Wojaczka, E.Brylla, czy Leśmiana., Gałczyńskiego, także poezja francuska, niemiecka, rosyjska. I wiele innych." - fragment.
Całość
Poezja to ciężka praca - Magdalena Koperska w wywiadzie dla onet.pl
Fot. Katarzyna Saks/damosfera.com
Drodzy Czytelnicy!
Szefowa Wydawnictwa Anagram, Magdalena Koperska udzieliła wywiadu Katarzynie Kamińskiej z serwisu onet.pl
Oto fragment:
M.K. Nie lubię podziału na kobiecą i męską poezję. Poezja to wieloznaczeniowość i wielowymiarowość słowa, emocjonalność i warsztat, czyli natchnienie i ciężka praca. Pierwiastek kobiecy i męski jednocześnie. Dobra poezja nie ma płci i wg mnie, mieć nie powinna. Zachęcam do lektury wierszy Erica Frieda i Poświatowskiej. Emocjonalność poety i drapieżność poetki. I na odwrót. Poezja musi opierać się na warsztacie, ale bez nastroju i subtelnej chwili, owego błysku (jak u Hartwig) nie powstanie dobry wiersz.
Całość:
https://www.onet.pl/styl-zycia/damosfera/magdalena-koperska-poezja-to-ciezka-praca/c9fhldv,30bc1058?fbclid=IwAR397ThWMxXe8cxNqIXflXAD7FrehJxdjK6jnH_kADn0ARgM54Doys2bcuA
"Polecam miłośnikom poezji najnowszy tom wierszy Izy Galickiej. Jest wart, by go spokojnie pokontemplować, przemyśleć. Nacieszyć się dobrą i mądrą poezją" - Andrzej Kosmowski o tomiku "Pochylenia" Izy Galickiej
Drodzy Czytelnicy!
Tomik "Pochylenia" Izy Galickiej należy do naszych nowości poetyckich, a już doczekał się pierwszej, pozytywnej i inspirującej recenzji autorstwa Andrzeja Kosmowskiego.
Dobrych wrażeń!
"Dzisiaj dotarł do mnie najnowszy tomik Izy Galickiej „Pochylenia”, wydany pieczołowicie przez Wydawnictwo Anagram (oj podejrzewam że nazwa tego wydawnictwa będzie w najbliższym czasie często pojawiać się w tych zapiskach). W dedykacji poetka zaprosiła mnie w podróż po jej lirycznych światach. I już pierwsza lektura upewnia, że będzie to bardzo zacna i pouczająca wyprawa, obfitująca w liczne niespodzianki, odkrycia i zaskoczenia. Bo poetycki kosmos Izy okazał się niezwykle pojemny, znalazły się w nim odniesienia do przeróżnych krain, epok, postaci, zjawisk i ruchów społeczno-kulturowych. Poetka spróbowała zmierzyć się, czy też zgodnie z tytułem tomu „pochylić się ku” temu, co w dziedzictwie kulturalnym ludzkości jest dla niej wciąż ważne i żywe. Wędrując po jej wierszach możemy spotkać Flauberta i Lewisa Carrola, Szymborską pod rękę ze Świetlickim, Herberta, Gershwina, Cohena, Wysockiego. Znajdziemy też ekfrazy dla których inspiracją były dzieła należące wydawałoby się do nieco zakurzonego kanonu historii sztuki. Okazuje się, że pod piórem poetki ożywają, stając się pretekstem do głębokich i inspirujących przemyśleń. Pochylenie ku Bogu zaowocowała między innymi takim stwierdzeniem: „czy zmieścisz się, Panie, w dziurce od klucza/który zgubiłam/nie pamiętam już kiedy…” - ta fraza zostanie ze mną na dłużej. Tom wieńczy rozdziałek „Ku antykowi”. A w nim próba zmierzenia się z wielkimi postaciami starożytnej mitologii (Syzyf, Orfeusz, Penelopa…) czy literatury (Horacy). Widać to jakieś signum temporis tego poetyckiego sezonu, ale najciekawsze wiersze jakie ostatnio czytam zanurzone są w antyku (tomik Gawłowskiego wciąż leży na biurku). Ale autorka zastawiła na mnie nieuświadomionego czytelnika potężną acz wielce przyjemną pułapkę. Oto ów antyczny rozdział, a tym samym cały tom kończy się wierszem „Powrót” dedykowanym poecie „akwatycznemu” czyli mnie. A w nim poetka z wprawą doświadczonego chirurga nicuje moje staro-odysowe fiksacje, niedopowiedzenia i niepokoje. I wyciąga na świat wszystko co z tych wierszy może wyczytać uważny czytelnik. Prawdę i tylko prawdę mówi, choć nieco okrutną. Mogę tylko się cieszyć, że ktoś potraktował moje wiersze tak poważnie. Więc nim zamilknę dziękuję Izie z całego serca. A zapomniawszy o prywacie polecam miłośnikom poezji najnowszy tom wierszy Izy Galickiej. Jest wart, by go spokojnie pokontemplować, przemyśleć. Nacieszyć się dobrą i mądrą poezją."
Tomik znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/nowosci/pochylenia---izabela-galicka/
"Każda firma na świecie, która odniosła sukces, zawdzięcza to prawdziwemu i lojalnemu zespołowi ludzi. Nikt nie wie wszystkiego, dlatego dyrektor zarządzający lub właściciel firmy potrzebują ludzi, którzy wniosą do biznesu świeżość nowych pomysłów." - Svyatoslav Biryulin
Drodzy Czytelnicy!
Nasz autor Svyatoslav Biryulin, gościł u Ilony Adamskiej na stronie Szczypta Luksusu by Ilona Adamska. Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem.
Fragment:
Czy możesz wyjaśnić swoją definicję "lidera". Na ile czujesz się liderem, na ile coachem? Jak te dwa terminy się łączą, jak wykluczają?
S.B. Jestem certyfikowanym coachem, ale przede wszystkim liderem. Dobry lider powinien być dobrym coachem, ale nie każdy coach jest liderem. Podstawowa różnica polega na tym, że lider powinien posiadać umiejętność przewodzenia ludźmi. Profesjonalny coach natomiast to osoba, która pomaga rozwiązywać trudne sytuacje w życiu. Lider dodatkowo wspiera swój zespół, w związku z tym powinien być naturalnym coachem, a profesjonalny coach nie pracuje tylko z biznesem.
Strona autora:
http://svyatoslavbiryulin.mozello.pl/
Cały wywiad:
https://szczyptaluksusu.pl/svyatoslav-biryulin-dobry-lider-powinien-byc-dobrym-coachem-ale-nie-kazdy-coach-jest-liderem/?fbclid=IwAR175iAfwIWjjlo9lf-uyUTq3Cj4TngHxl5EDp_mDNXx1305WHq02OPcQno
Książkę znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/proza/jak-zarzadzac-ludzmi-by-nasz-biznes-dobrze-prosperowal--/
"Prawdziwy lider musi czuć się jak lider. Przywództwo jest wewnętrzną siłą, która w magiczny sposób się uzewnętrznia. Bardzo ważną cechą jest pewność siebie. Inne rzeczy, jak wiedza i doświadczenie pomagają stać się lepszym liderem, ale tylko wtedy, gdy dzięki nim wzrasta pewność siebie." - wywiad z Svyatoslavem Biryulinem
Drodzy Czytelnicy!
Na stronie autorskiej Svyatoslava Biryulina pojawił się wywiad z autorem, który przeprowadziły Magdalena Koperska i Agnieszka Krizel z Wydawnictwa Anagram, wydawcy książki "Jak zarządzać ludźmi, by nasz biznes dobrze prosperował", która jest już dostępna w sprzedaży we wszystkich formatach, między innymi w sklepie internetowym Wydawnictwa, pod linkiem:
Książce patronują: ekskluzywny magazyn TYGRYSY BIZNESU i Recenzje Agi.
Fragment:
S.B. Obecna sytuacja jest trudna dla każdego, nie jestem wyjątkiem. Śledząc wiadomości, szczególnie niektóre prognozy gospodarcze, czasami bardzo trudno znaleźć jakąkolwiek motywację do pracy. Ale mam jedną życiową zasadę, którą polecam. W każdej niepewnej lub złej sytuacji, zaczynam planować. Nawet, jeśli położenie jest nie do przewidzenia – snuję plany. Mogę je jutro wyrzucić do kosza, ale sam proces planowania bardzo pomaga, z wielu powodów. Po pierwsze – uspokaja. Każdy plan jest jak konstrukcja. Gdy zaczynasz porządkować myśli, sytuacja się klaruje. Przestajesz czuć się jak na fali z horroru, a twoje postrzeganie okoliczności staje się bardziej wyraźne. Po drugie – wiesz co masz robić, nawet jeśli tylko w tym jednym dniu. Po trzecie – zaczynasz widzieć, że nie jest aż tak źle. Jeśli coś zrobisz (co wcześniej zostało zaplanowane) sytuacja się poprawi.
Całość:
http://svyatoslavbiryulin.mozello.pl/aktualnosci/params/post/2104305/prawdziwy-lider-musi-czuc-sie-jak-lider-przywodztwo-jest-wewnetrzna-sila-kt?fbclid=IwAR3sezBdHeYq9AS7gkano31TNj4McH-vnnaiIsTkLvLGqmmcv77WLR7BYLA
"Papierowe serwetki” tętnią od emocji. Choć nie znajdziemy tu ekspresyjnych aktów, to jednak uczucia są naprawdę intensywne." - tomik Małgorzaty Anny Bobak - Końcowej okiem "Przeczytane. Napisane"
Drodzy Czytelnicy!
Redaktorka bloga - Przeczytane. Napisane - pani Kinga Młynarska podjęła się recenzji najnowszego tomiku Małgorzaty Anny Bobak - Końcowej "Papierowe serwetki".
Autorka recenzji pisze m.in. tak:
Cała recenzja:
http://dajprzeczytac.blogspot.com/2020/06/papierowe-serwetki-magorzata-anna-bobak.html
Zapraszamy do lektury!
Tomik poetki dostępny jest w naszym sklepie internetowym:
Książka "Jak zarządzać ludźmi, by nasz biznes dobrze prosperował" Svyatoslava Biryulina otrzymała status - BESTSELLERA - ekskluzywnego magazynu Tygrysy Biznesu!
Drodzy Czytelnicy!
Z wielką, nieukrywaną radością informujemy, iż książka naszego autora Svyatoslava Biryulina "Jak zarządzać ludźmi, by nasz biznes dobrze prosperował" otrzymała status BESTSELLERA ekskluzywnego magazynu i jednocześnie, patrona medialnego, Tygrysy Biznesu!
Zaś, Prezes Zarządu Wydawnictwa Anagram, Magdalena Koperska została laureatką tegorocznego wyróżnienia Business Woman Awards 2020!
Książkę zamówicie również w naszym sklepie internetowym w tradycyjnej formie papierowej:
oraz wersję na czytniki:
"Jak zarządzać ludźmi, by nasz biznes dobrze prosperował" Svyatoslava Biryulina już w sprzedaży!
Zapraszamy na stronę naszego sklepu, gdzie możecie Państwo zaopatrzyć się w książkę Svyatoslava Biryulina "Jak zarządzać ludźmi, by nasz biznes dobrze prosperował"!
Magdalena Koperska u Ilony Adamskiej!
Miło nam poinformować, że nasza Prezes Zarządu - Magda Koperska gości na blogu Ilony Adamskiej.
Czy kobiety to słaba płeć?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć między innymi Magdalena Koperska:
„Słaba płeć” przestała być słabsza, zależna, nieporadna. W polityce, biznesie, nauce, kulturze coraz więcej silnych, dobrze wykształconych, mądrych kobiet. Wzorem z pewnością są Michelle Obama i królowa Jordanii. Moim zdaniem współczesne kobiety mają wewnętrzną siłę, intuicję i energię, dzięki którym są w stanie przenosić góry. Cenię bardzo inicjatywy kobiece, lubię czerpać z energii kobiet, cieszę się, że potrafimy się wspierać i tworzyć ciekawe projekty. Oprócz zmian społeczno-kulturowych kobiety mają po prostu magiczną moc sprawczą."
Cała wypowiedź TUTAJ:
http://szczyptaluksusu.com.pl/kobiety-slaba-plec-czy-na-pewno/
"Jak zarządzać ludźmi, by nasz biznes dobrze prosperował" Svyatoslava Biryulina - Premiera również wersji ebook! Już w maju!
Drodzy Czytelnicy!
Już niebawem premiera zupełnie innej książki "Jak zarządzać ludźmi, by nasz biznes dobrze prosperował" Svyatoslava Biryulina. Jednak tym razem, w pierwszej kolejności wypuszczamy wersję ebook!
Książka ta, to nie tylko wyzwanie dla nas, jako wydawcy, ale też nowe doświadczenie i propozycja dla Was. Intrygująca, ciekawa, z uniwersalną treścią, w której bez wątpienia, wymagający czytelnik branży biznesowej znajdzie coś dla siebie.
Autor opisuje swoje spojrzenie na strategię rozwoju podpierając bogatym doświadczeniem, zdobytym w różnych krajach.
O "Niewolnicach i przyjaciołach pani Tekli" okiem Aleksandra Pietraszunasa
Drodzy Czytelnicy!
Pozytywne recenzje i miłe słowa o naszych książkach cieszą nas najbardziej. Tym razem w wersji wideo! Nagrania dokonał pan Aleksander Pietraszunas.
Serdecznie dziękujemy!
Nagrania dostępne są:
Książkę zakupicie w naszym sklepie internetowym. Do 15 kwietnia czeka na Was rewelacyjna promocja! Sprawdźcie sami:
"Kim jest Zachary?" Joanny Wicherkiewicz okiem Kingi Młynarskiej z bloga Przeczytane. Napisane
„Kim jest Zachary?” to przenikliwe spojrzenie na współczesnych, to portret własny Polaków. Subtelne aluzje i odwołania do (pop)kultury (przede wszystkim nawiązania do motywów biblijnych), humor, kąśliwa ironia, inteligencja oraz literackie wyczucie autorki to dominanty tej poezji. Trudno o lepszy komentarz dotyczący naszej mentalności, codzienności, jaką sobie sami kreujemy. W tym lirycznym opisie tu i teraz Joanna Wicherkiewicz subtelnie zwraca uwagę na kwestie uniwersalne (np. Zachary studiował drogę krzyżową ćmy / od abażuru do żarówki), na fundamentalne uczucia oraz postawy, na motywację i (często bolesne) konsekwencje podążania za intymnymi podszeptami (wiecznie spierających się) wewnętrznych głosów. - tak pisze autorka bloga Przeczytane. Napisane. - Kinga Młynarska.
Serdecznie dziękujemy!
Cała recenzja dostępna TUTAJ:
Tomik dostępny w naszym sklepie internetowym! Do 15 kwietnia, rewelacyjna promocja!
Magdalena Koperska pretenduje do tytułu "Kobiety z pasją 2020"!
Tutaj znajdziecie cały artykuł dotyczący zarówno akcji "Kobiety z pasją 2020" oraz prezentacja kandydatek.
https://www.ikmag.pl/prezentacja-kandydatek-tytulu-kobieta-z-pasja-2020-czesc-1/
29 lat temu powstało Wydawnictwo Anagram, które zrodziło się z ogromnej pasji mojego taty i kilku zaprzyjaźnionych z nim twórców. Tata, znany w latach 60. animator kultury i założyciel Orientacji Poetyckiej „Hybrydy” wykorzystał swoje kontakty i stworzył wydawnictwo, które współpracowało z najwybitniejszymi polskimi poetami, krytykami literackimi, tłumaczami. I tak, w seriach poetyckich miniatur w twardej oprawie mogły ukazać się wiersze, między innymi W. Szymborskiej, E. Lipskiej, E. Stachury, potem ks Twardowskiego, a także poezja francuska, niemiecka, rosyjska. I wiele innych.
Dla mnie, młodej dziewczyny to był inny świat, świat owiany tajemnicą, wręcz magią, do którego mieli wstęp tylko wtajemniczeni.
Dzisiaj, choć dużo łatwiej wydać tomik poezji, a poeta przestał być romantycznym demiurgiem, nie zmieniła się moja miłość do poezji. I wciąż szukam metafor i „błysków„ słowa- parafrazując J. Hartwig.
Pasja mojego taty stała się również moja pasją. Dlatego zupełnie świadomie zrezygnowałam z pracy w agencji PR i od wielu lat zarządzam wydawnictwem. Czasy dla poezji łatwe nie są, jednak wciąż wierzę, że jest ona bardzo ważnym elementem życia, łącznikiem między tym, co widzialne, a tym, co nieuchwytne.
Kontynuuję wydawanie miniatur poetyckich. A opiekuńczy duch taty wciąż nade mną czuwa. Zmieniłam jednak jedno. Stworzyłam serie: Proza świata i Współczesna Proza Polska. W pierwszej: wydałam powieść „Niewolnice i przyjaciele pani Tekli” uznanego na Ukrainie pisarza – Oleha Poliakova; w drugiej: „Porzeczkowego Josefa” Anny Wiśniewskiej-Grabarczyk, nominowanego w 2019 roku do nagrody Gombrowicza.
Nie nazwałabym tego, co robię pracą, raczej piękną podróżą, która często mnie zaskakuje. Realizacją marzenia, żeby zostawić dla kolejnych pokoleń coś ważnego po sobie. Coś, co nie przemija. Słowo nie przemija…
Mam szczęście współpracować z wybitnymi twórcami, dobrymi współczesnymi poetami, artystami. Dzięki nim moja podróż wciąż trwa i wciąż jest piękna. Za największe zawodowe osiągnięcia uważam wydanie zbioru poezji Adonisa, najwybitniejszego poety świata arabskiego, od lat typowanego do literackiego Nobla; ale także współzorganizowanie jubileuszu 80 urodzin wybitnego polskiego poety Ernesta Brylla, zaproszenie na spotkania z czytelnikami w całej Polsce (i wydanie jego poematu” Słodka Aniquirona”) cenionego kolumbijskiego poety Winstona M. Chavarro, czy zapoczątkowanie cyklu wydarzeń „ Kultura i biznes”. Stworzyłam, wspólnie z koleżanką psycholog -Pracownię Kobiet.
Sprawy kobiet i dla kobiet są dla mnie bardzo istotne. Kobieca energia pobudza we mnie działanie i motywuje do pracy, dlatego też do pierwszej edycji projektu- „Kultura i Biznes” zaprosiłam ważne przedstawicielki świata kultury: Grażynę Torbicką, Ewę Łabno Falęcką, Justynę Sieńczyłło czy Annę Mętrak. Chcę rozwinąć ten projekt i pokazać, że świat biznesu i świat kultury muszą ze sobą współistnieć. Zarówno w Kulturze, jak i Biznesie coraz więcej mądrych, mocnych i pięknych kobiet.
Wielkie szczęście: mój prawie 19 syn jest dumny z wydawnictwa mamy i chętnie daje w prezencie swoim przyjaciołom książki, które publikuję. Cóż więcej chcieć od życia!
Na Magdalenę Koperską głosujemy:
sms: TYP.KP.5 na numer 72480
Najnowsze wpisy
-
,,Czy współczesna poezja może pozwolić sobie na prostotę?'' - takie pytanie stawia Sylwia Kanicka w recenzji tomiku ,,Pod ciężarem skrzydeł'' Marka Wołyńskiego, na portalu pisarze.pl
17 sty, 2021 -
"Poezja niesie ukojenie od natłoku chaosu informacyjno-społecznego, przynosi refleksję, oddech, którego dzisiaj wyjątkowo nam potrzeba. Poezję odkryłam niedawno. Ale odkryłam ją na nowo... " - felieton poetycki Agnieszki Krizel
9 sty, 2021 -
O tomiku Marka Wołyńskiego "Pod ciężarem skrzydeł" - "Przeczytane. Napisane"
9 sty, 2021 -
"Pościg zaduszny" Harrego Dudy w ujęciu "Przeczytane. Napisane"
17 gru, 2020 -
Co kryje "Hotel Wielkie Prusy"? - Bohdan Kołomijczuk o swoim retro kryminale
4 gru, 2020 -
"Najlepsze, co mogłam to siąść i pisać po śmierci Basi. Ta książka miała być właśnie taka, potem będą zbliżone do biografii. Wiedziałam, że dla Basi najcenniejsza będzie książka artystyczna, która ukaże klimat jej odejścia, a zarazem pokaże jej dalsze trwanie." - wywiad z Katarzyną Lisowską, autorką książki "Krajobraz świata po Baśce eR"
23 lis, 2020 -
"Moje legendy" Marka Wołyńskiego w ujęciu Przeczytane. Napisane
20 lis, 2020