"Myślę, że świat nie może istnieć bez poezji tak jak człowiek bez wspomnianej już, tajemniczej części ciała. W niej, jak to stwierdzili Starożytni, kryje się dusza, a więc poezja. Jest ona szyszynką naszej wspólnej świadomości i dla tego musimy o nią dbać i ją pielęgnować..." - felieton poetycki Elżbiety Charytoniuk
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona cyklu felietonów poetyckich. Tym razem o poezji i jej miejscu we współczesnym świecie pisze Elżbieta Charytoniuk, autorka tomiku "Słońca i smutki", którego znajdziecie w naszym sklepie internetowym. Link poniżej.
Tymczasem, życzymy miłej lektury!
TERAZ PISZĄ WSZYSCY
Mało czujna, oszołomiona jednym z drobnych sukcesów, które od czasu do czasu rosną na mojej ścieżce, jak grzyby po deszczu , wdałam się w utarczki słowne na zupełnie przypadkowo odwiedzonej przeze mnie stronie internetowej.
Użyłam argumentu, w sprawie którą opiszę poniżej, ale właśnie wtedy w pisanym tekście wyskoczył mi błąd ortograficzny i panoszył się jak byk na łące.
Pani z którą weszłam w dyskusję, złajała mnie za brak znajomości ortografii, a ja chcąc się obronić użyłam argumentu, za który do dziś trochę się wstydzę.
Argument mój polegał na tym, o czym jej wspomniałam, że nie jestem kompletną analfabetką, a moja ambicja i niemałe ego, podpowiedziały mi natychmiast, aby pochwalić się swoimi pisarskimi dokonaniami i oczywiście to uczyniłam.
Jej szybka i sprawna riposta stwierdzająca fakt, że - teraz piszą wszyscy i bynajmniej nie usprawiedliwia to byków na łące, zatkała mi usta, prawie jak profesjonalna maseczka medyczna.
To prawda...
„żuk i żaba”, piszą wszyscy, od pań nauczycielek, nudzących się nastolatków,
a skończywszy na celebrytach i sportowcach, którzy właśnie znaleźli czas na podsumowanie swojej kariery.
Ja – natura walczącego Marsa i hinduskiego Hanumana, zawsze buntowałam się przeciwko jakimś masowym zachwytom i trendom.
Jako studentka ASP miałam łatwą i dogodną sytuację, mogąc przebierać się do woli w przedziwne, kolorowe szatki, które zawsze wzbudzały niemałe zainteresowanie szarego tłumu.
Nie chcąc się wtapiać w cały ten ówczesny szary świat, wymyślaliśmy naszą kolorową wolność zachłystując się dalekim od nas ruchem hippisów.
Mój bunt przeciw masowości zjawisk, objawiał się czasem niezbyt dobrymi decyzjami, a więc nie brałam udziału w manifestacjach i nie przemycałam bibuły solidarnościowej..
Pozostało z tego buntu sporo w mojej naturze i do dziś wolę np. nie odwiedzać miejsc popularnych i znanych, wybierając te zupełnie zapomniane.
Może należałoby tu przypomnieć porzekadło - na złość mamie odmrożę sobie uszy - ale teraz gdy piszą wszyscy dookoła, czego dowiadujemy się wszędzie dookoła, mnie po prostu zatyka. Brakuje mi słów, ogarnia mnie niemoc i czuję jakieś dziwne ściskanie w gardle...
Ta niechęć do pisania w czasach, gdy piszą wszyscy, spowodowana jest u mnie jakimś dziwnym poczuciem i utożsamianiem się z igłą w stogu siana...
Jako, że jestem pilną joginką praktykującą codziennie, doceniam chwile przebudzania duchowości we mnie i wokół mnie... a te chwile najwidoczniej inspirują i każą chwytać za porzucone pióro...
Co do pisania poezji i jej roli w dzisiejszym świecie to tak, jakby pisać o roli szyszynki w mózgu człowieka. Myślę, że świat nie może istnieć bez poezji tak jak człowiek bez wspomnianej już, tajemniczej części ciała. W niej, jak to stwierdzili Starożytni, kryje się dusza, a więc poezja. Jest ona szyszynką naszej wspólnej świadomości i dla tego musimy o nią dbać i ją pielęgnować...
Nie chcę ubolewać nad naszą Ziemią, która właśnie wkracza w Erę Wodnika, a więc przebudzania się duchowości... przecież to silna Gaja, która zawsze potrafiła wyjść z opresji.
Ona nas - ludzi uratuje, musimy jednak posłuchać jej westchnienia, jej oddechu, który mogła zaczerpnąć dopiero teraz, kiedy nam zakryła twarze.
ELCHAR
Elżbieta Charytoniuk - Studiowała na krakowskiej ASP, na wydziale Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej, a po rocznym pobycie w Londynie kontynuowała naukę na ASP w Warszawie. Przez wiele lat prowadziła poważne prace konserwatorskie w kraju (np. Zamek Królewski w Warszawie) oraz w Niemczech (Brema, Lüneburg). W międzyczasie szukała swojej drogi artystycznej, tworząc m.in. malarstwo sztalugowe oraz wielkoformatowe, a także freski inspirowane malarstwem wielkich mistrzów oraz otaczającą naturą. Tworzenie wielkich dekoracji ściennych skutkowało częstymi wyjazdami, głównie na Lazurowe Wybrzeże, gdzie powstawały jej liczne freski (m.in. w hotelu Carlton w Cannes).
Równolegle zajmowało ją malowanie własnych obrazów olejnych, co z kolei urzeczywistniało się w wystawach indywidualnych oraz zbiorowych, poplenerowych. W latach 2000-2008 posiadała własną galerię Fresco w Wilanowie.
Pisanie to jej druga pasja, która dotychczas zapewniła autorce nagrody w konkursach literackich za wiersze oraz za zbiór opowiadań Wszystkiego NajlePSIEGO.
Taka zachęta przyczyniła się do powstania książeczki dla dzieci pt.
Warkocza oraz zbiorku Modlitewnik niekościelny.
Tomik autorki znajdziecie:
Na naszym kanale YT, poetka czyta swoje wiersze z tomiku "Słońca i smutki":