"Poezja zawsze ma szansę się obronić w chaosie informacyjnym. Ale czy ją wykorzysta? Zmienia się tak jak zmieniają się ludzie. Każdy znajdzie coś dla siebie – jeśli chce. Literatura też się zmienia". Felieton poetycki Małgorzaty Skwarek-Gałęskiej.
Tworzyłam "coś tam" od czasów przedszkola. Właściwie nie pamiętam czasu, w którym bym nie wymyślała wierszy i opowiadań, więc wyrażanie siebie i przeżywanie różnych sytuacji życiowych za pomocą zapisywania ich w takiej czy innej formie jest dla mnie normalne i oczywiste. Nie wiem czy mogłabym się bez tego obyć, bo nie próbowałam. Wiersze czytałam odkąd nauczyłam się czytać. Trudno mi zatem stwierdzić czym jest dla mnie poezja. Myślę, że mogłabym się dowiedzieć, gdyby zabrakło jej w moim życiu, ale na to się nie zanosi. Bez wątpienia to ważny element mojego życia.
Poezja jest niezbędna, z nią nawet suchy chleb codzienności lepiej smakuje.
Czy trzeba koniecznie analizować to, w czym tkwi istota poezji? Nigdy nie mówiłam, że znam się na poezji. Chętnie zostawiam to naukowcom, krytykom i tym, którzy myślą, że się znają. Tyle już różnych, mądrych wypowiedzi czytałam na ten temat, że doprawdy wszystko co bym powiedziała na ten temat, już zostało powiedziane.
Inspiruje mnie wiele rzeczy. Przeczytane książki, wydarzenia z gazet, moje przeżycia codzienne, spotykani ludzie i ich opowieści. Obraz i muzyka są katalizatorami – otwierają okno, bramę, furtkę, przez którą wyskakują, wypadają kłębiące się we mnie przeżycia – a potem trzeba je spacyfikować.
Wiersz jest zapisem emocji lub przemyśleń, krótką formą pozwalającą na długie rozmyślania. Jest formą skondensowaną, skompresowaną - jak ileś wiadomości upakowane w małym pliku. Pozwala na wolność interpretacji – lubię wiersze, które na to pozwalają, dlatego rzadko czytam recenzje (mogłabym się zasugerować) i rzadko piszę coś o cudzych wierszach (a nuż ktoś by przeczytał).
Tworzę też krótkie formy prozatorskie. Mam kilka zaczętych powieści, ale...
No dobrze, zwykle to co mogę skończyć od razu, za jednym zapisem – zostaje. Reszta porasta kurzem. Nie lubię wracać do tego czego nie skończyłam. Tzn. wracam do wierszy, poprawiam, szlifuję - patrząc z perspektywy - pod warunkiem, że jest to zapis całości ówczesnego myślenia.
Sięgam chętnie po wszystkie wiersze, po każdą poezję, ale częściej inspiruje mnie proza. Im trudniej tym lepiej. Kupiłam sobie nowy przekład Ulissesa. Stary dopiero za czwartym razem przeczytałam do końca, ale ile wierszy powstało (i jedno opowiadanie). Czytam i jeśli po przeczytaniu coś mnie zatrzyma, to odkładam na jedną górę książek, a jeśli nawet nie pamiętam co czytałam, to na drugą. Do tych pierwszych wracam.
Chętnie czytałam Różewicza, Grochowiaka, Herberta, Szymborską, poezję anglojęzyczną w przekładach. Czasami wracam do antyku i przypominam sobie na przykład Horacego. Lubię mieć i czytać wiersze Ewy Lipskiej. Cenię wiersze piszących koleżanek i kolegów, ale nie będę wymieniać, bo musiałabym wielu, a gdybym kogoś zapomniała wymienić, to byłoby mi przykro.
Poezja zawsze ma szansę się obronić w chaosie informacyjnym, trudnym położeniu literatury. Ale czy ją wykorzysta? Zmienia się tak jak zmieniają się ludzie. Każdy znajdzie coś dla siebie – jeśli chce. Literatura też się zmienia. Nie widzę żadnego trudnego położenia. Zawsze byli tacy co czytali i tacy co nie czytali. Dzisiaj dochodzi do tego wielka ilość mediów - trudny wybór - i to kusi, i to nęci – a czasu musi wystarczyć na życie.
Nie mam recepty na to, w jaki sposób dotrzeć z poezją do dzisiejszego Czytelnika/Odbiorcy. Wiele zależy od środowiska, nauczycieli, bibliotekarzy. Od formy spotkania z odbiorcą. Jako organizator stosowałam różne formy – jedne się sprawdziły, inne nie.
Myślę, że każdy twórca musi sobie przede wszystkim odpowiedzieć sam - dla kogo pisze, a organizator spotkania - dla kogo robi spotkanie, i nie jest to żadne odkrywcze stwierdzenie.
Poezja to Wasz sposób postrzegania, ale przez pryzmat wiersza możecie dostrzec to, czego nie widzieliście, poczuć to, czego nie czuliście, usłyszeć coś, czego nie słyszeliście. Czy będziecie przez to bogatsi, lepsi? Nie wiem.
***
Małgorzata T. Skwarek-Gałęska – mieszka i pracuje w Łodzi jako bibliotekarka. Prowadzi i organizuje spotkania poetyckie, warsztaty literackie, koncerty. Uczestniczy w pracach konkursów literackich, czytelniczych, recytatorskich, krasomówczych i piosenki poetyckiej.
Wydała kilkanaście zbiorów poetyckich, m. in.: Biała róża to senne marzenie (1992), Zza zakrętu (2006), Mosty bez poręczy (2007), Etiuda (2013), BALETnice (2013), Rzeczywistość (2016), Codzienne i niecodzienne (2018) oraz opowiadania. Jest współautorką książki Łódzkie czary-mary.
Należy do Związku Literatów Polskich i Gdańskiego Klubu Poetów.