"Poezja zawsze ma szansę się obronić w chaosie informacyjnym. Ale czy ją wykorzysta? Zmienia się tak jak zmieniają się ludzie. Każdy znajdzie coś dla siebie – jeśli chce. Literatura też się zmienia". Felieton poetycki Małgorzaty Skwarek-Gałęskiej.
Tworzyłam "coś tam" od czasów przedszkola. Właściwie nie pamiętam czasu, w którym bym nie wymyślała wierszy i opowiadań, więc wyrażanie siebie i przeżywanie różnych sytuacji życiowych za pomocą zapisywania ich w takiej czy innej formie jest dla mnie normalne i oczywiste. Nie wiem czy mogłabym się bez tego obyć, bo nie próbowałam. Wiersze czytałam odkąd nauczyłam się czytać. Trudno mi zatem stwierdzić czym jest dla mnie poezja. Myślę, że mogłabym się dowiedzieć, gdyby zabrakło jej w moim życiu, ale na to się nie zanosi. Bez wątpienia to ważny element mojego życia.
Poezja jest niezbędna, z nią nawet suchy chleb codzienności lepiej smakuje.
Czy trzeba koniecznie analizować to, w czym tkwi istota poezji? Nigdy nie mówiłam, że znam się na poezji. Chętnie zostawiam to naukowcom, krytykom i tym, którzy myślą, że się znają. Tyle już różnych, mądrych wypowiedzi czytałam na ten temat, że doprawdy wszystko co bym powiedziała na ten temat, już zostało powiedziane.
Inspiruje mnie wiele rzeczy. Przeczytane książki, wydarzenia z gazet, moje przeżycia codzienne, spotykani ludzie i ich opowieści. Obraz i muzyka są katalizatorami – otwierają okno, bramę, furtkę, przez którą wyskakują, wypadają kłębiące się we mnie przeżycia – a potem trzeba je spacyfikować.
Wiersz jest zapisem emocji lub przemyśleń, krótką formą pozwalającą na długie rozmyślania. Jest formą skondensowaną, skompresowaną - jak ileś wiadomości upakowane w małym pliku. Pozwala na wolność interpretacji – lubię wiersze, które na to pozwalają, dlatego rzadko czytam recenzje (mogłabym się zasugerować) i rzadko piszę coś o cudzych wierszach (a nuż ktoś by przeczytał).
Tworzę też krótkie formy prozatorskie. Mam kilka zaczętych powieści, ale...
No dobrze, zwykle to co mogę skończyć od razu, za jednym zapisem – zostaje. Reszta porasta kurzem. Nie lubię wracać do tego czego nie skończyłam. Tzn. wracam do wierszy, poprawiam, szlifuję - patrząc z perspektywy - pod warunkiem, że jest to zapis całości ówczesnego myślenia.
Sięgam chętnie po wszystkie wiersze, po każdą poezję, ale częściej inspiruje mnie proza. Im trudniej tym lepiej. Kupiłam sobie nowy przekład Ulissesa. Stary dopiero za czwartym razem przeczytałam do końca, ale ile wierszy powstało (i jedno opowiadanie). Czytam i jeśli po przeczytaniu coś mnie zatrzyma, to odkładam na jedną górę książek, a jeśli nawet nie pamiętam co czytałam, to na drugą. Do tych pierwszych wracam.
Chętnie czytałam Różewicza, Grochowiaka, Herberta, Szymborską, poezję anglojęzyczną w przekładach. Czasami wracam do antyku i przypominam sobie na przykład Horacego. Lubię mieć i czytać wiersze Ewy Lipskiej. Cenię wiersze piszących koleżanek i kolegów, ale nie będę wymieniać, bo musiałabym wielu, a gdybym kogoś zapomniała wymienić, to byłoby mi przykro.
Poezja zawsze ma szansę się obronić w chaosie informacyjnym, trudnym położeniu literatury. Ale czy ją wykorzysta? Zmienia się tak jak zmieniają się ludzie. Każdy znajdzie coś dla siebie – jeśli chce. Literatura też się zmienia. Nie widzę żadnego trudnego położenia. Zawsze byli tacy co czytali i tacy co nie czytali. Dzisiaj dochodzi do tego wielka ilość mediów - trudny wybór - i to kusi, i to nęci – a czasu musi wystarczyć na życie.
Nie mam recepty na to, w jaki sposób dotrzeć z poezją do dzisiejszego Czytelnika/Odbiorcy. Wiele zależy od środowiska, nauczycieli, bibliotekarzy. Od formy spotkania z odbiorcą. Jako organizator stosowałam różne formy – jedne się sprawdziły, inne nie.
Myślę, że każdy twórca musi sobie przede wszystkim odpowiedzieć sam - dla kogo pisze, a organizator spotkania - dla kogo robi spotkanie, i nie jest to żadne odkrywcze stwierdzenie.
Poezja to Wasz sposób postrzegania, ale przez pryzmat wiersza możecie dostrzec to, czego nie widzieliście, poczuć to, czego nie czuliście, usłyszeć coś, czego nie słyszeliście. Czy będziecie przez to bogatsi, lepsi? Nie wiem.
***
Małgorzata T. Skwarek-Gałęska – mieszka i pracuje w Łodzi jako bibliotekarka. Prowadzi i organizuje spotkania poetyckie, warsztaty literackie, koncerty. Uczestniczy w pracach konkursów literackich, czytelniczych, recytatorskich, krasomówczych i piosenki poetyckiej.
Wydała kilkanaście zbiorów poetyckich, m. in.: Biała róża to senne marzenie (1992), Zza zakrętu (2006), Mosty bez poręczy (2007), Etiuda (2013), BALETnice (2013), Rzeczywistość (2016), Codzienne i niecodzienne (2018) oraz opowiadania. Jest współautorką książki Łódzkie czary-mary.
Należy do Związku Literatów Polskich i Gdańskiego Klubu Poetów.
"Tworzenie poezji stało się dla mnie wewnętrzną potrzebą i terapią - formą psychicznego samo-wsparcia w trudnych momentach i wyjątkowo wzruszających chwilach. Poezja stawia kropkę nad „i”, cementuje moje ostateczne reakcje, odczucia i decyzje, stając się mimowolnie swoistym pamiętnikiem. Jest również celebracją języka i hołdem oddanym słowu i jego sile". Felieton poetycki Elizy Anny Falkiewicz.
Poezja to dla mnie duchowy kontakt z drugim człowiekiem i jego sposobem przeżywania i postrzegania świata. To również sejsmograf nastrojów i wydarzeń społecznych oraz treść, która wzbogaca i dopełnia suche fakty historyczne bezcennym elementem ludzkich emocji i opinii. Czytanie poezji to mój sposób poznawania, przeżywania i celebracji życia, jak również chwile medytacji i relaksu.
Istota poezji jest ponadczasowa - są nią jej twórcy i ich potrzeby duchowe, to co ich uszczęśliwia i krzywdzi, i wszystko inne na tyle dla nich ważne, aby zostać zapisanym. Poezja stała się w Polsce bardzo popularną formą ekspresji. Jest to zapewne jednym z wyników globalizacji, otwarcia granic geograficznych i wirtualnych, które razem z nowymi możliwościami, pragnieniami i bodźcami, przynoszą nowe, często trudne i bolesne doświadczenia. W ostatnich trudnych latach potrzeba auto-terapii i reakcji na wydarzenia poprzez pisanie, znacznie wzrosła, i jest zapewne rezultatem rosnącego niepokoju, niepewności i strachu o przyszłość związanego z pandemią, wojną i ich globalnymi następstwami.
Inspiruje mnie, krótko mówiąc - miłość. Kocham życie, kocham żyć, kocham ludzi, kocham kochać. Natchnienie zwykle odwiedza mnie pod wpływem silnych przeżyć i wrażeń, których dostarcza mi miłość i życie - relacje z ludźmi i otoczeniem, jak również kontakt z literaturą, sztuką, teatrem i filmem. Inspiruje mnie to czego doświadczam, co obserwuję, jak również nowa wiedza i jej wpływ na moją psychikę i światopogląd.
Wiersze, które zaczęłam pisać jako nastolatka pod wpływem głębokich emocji, do tej pory powstają spontanicznie. Tworzenie poezji stało się dla mnie wewnętrzną potrzebą i terapią - formą psychicznego samo-wsparcia w trudnych momentach i wyjątkowo wzruszających chwilach. Poezja stawia kropkę nad „i”, cementuje moje ostateczne reakcje, odczucia i decyzje, stając się mimowolnie swoistym pamiętnikiem. Jest również celebracją języka i hołdem oddanym słowu i jego sile.
Jest wielu autorów, którzy są dla mnie poetycką inspiracją. Najczęściej wracam do tych, których twórczość miała największy wpływ na moją wrażliwość i inspirowała mnie do pisania w czasach licealnych. Są to Jasnorzewska- Pawlikowska, Poświatowska, Baczyński, Przybyszewski, Leśmian, Tuwim, Słowacki, Norwid, Herbert, Reiner Maria Rilke. Uwielbiam w wolnej chwili sięgnąć na półkę po znajomy, wysłużony tomik, zagłębić się w poezji i wspomnieniach z nią związanych.
Poezja współczesna ma szansę się obronić w chaosie informacyjnym ze względu na swój niepowtarzalny charakter i nieustające potrzeby duchowe jej twórców. Polska jest tego najlepszym przykładem.
Zgadzam się ze słowami Edwarda Stachury „wszystko jest poezją, każdy jest poetą” i z tezą, że przeciętny człowiek jest „otwarty” na poezję. Niestety owo otwarcie jest często bierne i nie zawsze wiąże się z aktywnym poszukiwaniem. I tu może przyjść z pomocą poezja śpiewana i magia teatru. Wśród widowni moich poetycko-muzycznych programów są osoby (często mężczyźni zachęceni do przyjścia przez partnerki), które przyznają, że pomimo braku zainteresowania i kontaktu z poezją na co dzień, z ogromną przyjemnością i często wzruszeniem, wysłuchali wierszy i piosenek.
Mój ostatni tomik "Jestem kobietą" jest bardzo wymowny. Jego trzy rozdziały zatytułowane "Jestem kobietą", "Miłość to i Konstelacje" - symbolizują trzy aspekty kobiecości: duchowość, miłość romantyczną, i związki rodzinne.
Tomik jest nie tylko kontynuacją osobistego zapisu (po Lekcjach miłości), ale również kroniką o uniwersalnym charakterze ze względu na ponadczasowość przedstawianych emocji i doświadczeń. Moja kobieta to kobieta dojrzała, doświadczona, niezależna, świadoma swoich atutów i słabości, o mocnym światopoglądzie, uduchowiona, odważna, intensywnie kochająca, zachwycona cudem życia pomimo jego wyzwań i dramatów. To córka, wnuczka, siostra, matka, babcia, żona po raz drugi, i przyjaciółka. Jej kobiecość i tożsamość jest złożona, i daleko wykracza poza biologię i powabność. Mam nadzieję, że tomik odzwierciedla wiele aspektów archetypu współczesnej kobiety, i że tak będzie odbierany przez czytelniczki i czytelników.
Refleksja od siebie do Czytelników:
Miłość, we wszystkich aspektach i w całej swojej złożoności, zawsze była motorem mojego pisania, jest i będzie dla mnie najważniejsza, podobnie jak spontaniczność i inspiracja tworzenia. "Pisanie o miłości jest niebezpieczne, bo jest szansa, że popadniemy w banał albo sentymentalizm. Dlatego miłość jako temat zanika" - powiedziała niegdyś poetka Ewa Lipska. To smutny i niepokojący stan rzeczy, który zapewne jest często powodem „pisania do szuflady” ze względu na strach przed surową krytyką i odrzuceniem. Wierzę, że miłość utrzyma należne sobie miejsce w poezji, a twórcy będą odsłaniać swoje dusze i pisać o niej bez obawy, inspirując czytelników do czytania i tworzenia.
Sięgając po poezję, wydaną w seriach miniatur wydawnictwa ANAGRAM, poczujesz głębię własnej duszy... Mam nadzieję, że tomik "Jestem kobietą" choć w małym stopniu sprosta tej obietnicy.
👇👇👇
https://gdziekupic.to/buybox.html?id=16120&oid=175728493
Linki:
Facebook: Eliza Anna Falkiewicz
Eliza Anna Falkiewicz - Lekcje Miłości
Eliza Anna Falk - The Power Within
YouTube: Eliza Anna Falkiewicz
www.aticc.org ;
www.teatrfantazja.org
"Poezja jest potrzebą serca – tylko tyle i aż tyle". Felieton poetycki Mateusza Pospiecha.
Dzisiaj o poezji, jej miejscu we współczesnej literaturze oraz o tym, jak dotrzeć do współczesnego Czytelnika/Odbiorcy z poezją właśnie, opowiada Mateusz Pospiech, autor m.in. "znów oczy mam niebieskie" - tomiku, który ukazał się całkiem niedawno nakładem naszego Wydawnictwa.
Mateusz Pospiech to poeta związany z Wydawnictwem Anagram przez debiut w wieku lat siedemnastu z tomem Rodząc szczęście. Dziś już trzydziestoletni doktor nauk medycznych i edukator z zawodu. Po godzinach w laboratorium międzynarodowy koordynator do spraw edukacji artystycznej i kurator sztuki dla Culturally Arts. Z pasji obserwator zachowań ludzkich i weekendowy student psychologii klinicznej. Całą duszę wypełnioną ma nadwrażliwością, którą w wolnych chwilach przelewa na papier, pisząc artykuły dla „Modern Renaissance Magazine”, w którym publikował również wiersze w języku angielskim. Z ufnością patrzy w przyszłość wraz z najlepszym przyjacielem Scoobym, chrapiąc na zawody w wolnym czasie.
Felieton pod redakcją i na podstawie pytań przygotowanych przez Agnieszkę Krizel, Recenzje Agi - patrona medialnego tomiku.
***
Dla mnie osobiście poezja jest wyrażeniem tego co niemożliwe jest do przekazania prozą, słowami używanymi na co dzień. Jest wyrażeniem chwili, w której czuję coś niezwykłego – niezależnie czy jest to doświadczenie pozytywne czy negatywne, czy jest to wydarzenie przełomowe czy moment zachwytu nad najprostszym zjawiskiem. Jest swego rodzaju terapią pozwalającą zrozumieć to, co dzieje się w środku. Poezja jest potrzebą serca – tylko tyle i aż tyle.
Inspiruje mnie wiele rzeczy zaczynając od muzyki, która wywołuje we mnie różnego rodzaju stany emocjonalne, bądź przypomina mi o momentach, w których odczuwałem intensywne emocje po sprawy codzienne, kiedy zachwycam się momentem. Jak chyba większość twórców również inspirują mnie ważne wydarzenia w życiu czy na świecie, momenty kryzysu, ale i momenty radości. Moja poezja to swoista autobiografia podobnie jak w muzyce zapisuje się emocje za pomocą nut, ja zapisuję swoje życie w formie pamiętnika stanów emocjonalnych – nieważne są wydarzenia, lecz ich wpływ na wewnętrzne „ja”.
Najbardziej fascynuje mnie w poezji szansa na poznanie głębszych warstw świadomości i emocjonalności drugiego człowieka. Poeci tworząc często nie zdają sobie sprawy, że pisząc o jednej sprawie, nieświadomie poruszają inne ważne dla nich tematy które wypływają bez ich wiedzy czy zamierzenia. Jest to niezwykle interesujące
Moją mistrzynią poezji jest zdecydowanie Halina Poświatowska – sposób w jaki opisuje swoje cierpienie. Jej poezje widzę jako zapis wydarzeń z jej życia, opis tęsknoty, choroby i ogromnego cierpienia, a także świadomości o nieuchronnie zbliżającej się śmierci, która nigdy nie przeszkodziła jej w poszukiwaniu miłości. Zmysłowość w jej poezji jest dla mnie mistrzostwem. Innymi twórcami ważnymi dla mnie są Jarosław Borszewicz, Jeremi Przybora czy Agnieszka Osiecka.
W obecnych czasach dużo uwagi jest poświęcanej tematom związanym z marginalizacją jednostek, zatem duża część współczesnej poezji wiąże się z opisem skrajnych emocji, buntu, wyrażaniu sprzeciwu wobec sytuacji na świecie, polityki, społecznym przekonaniom czy rasizmu. Dużo jest w obecnej poezji emocji, takich jak gniewu, bezsilności, krzyku o pomoc. Oczywiście jest to jedynie jeden i dość konkretny trend w twórczości literackiej, ale jak każdy inny wywodzi się z potrzeby wyrażenia stosunku do świata i tak naprawdę również do nas samych jako społeczności czy jednostki.
Poezja nie musi się bronić. Poezja nigdy nie była i nie będzie dla każdego. Poezja jest otwarta na czytelnika, ale nie każdy ma potrzebę poezji. Poezja jest gatunkiem niszowym i zawsze znajdzie swojego czytelnika, a raczej czytelnik znajdzie odpowiednią dla siebie poezję. Każdy ma swój sposób ekspresji i jej odbioru. Tak długo jak na świecie znajdzie się wrażliwość tak długo poezja będzie miała swoje miejsce.
Czytelnik/Odbiorca czytając poezję daje autorowi pełen kredyt zaufania, więc tak jak wspomniałem wcześniej, aby dotrzeć do niego trzeba być autentycznym. Kiedy czytelnik widzi „prawdziwość” wyrazu treści w poezji jest w stanie się utożsamić z utworem i wtedy jest budowana relacja poeta - czytelnik. Poezja nigdy nie będzie też uniwersalna i przeznaczona dla każdego.
Tomik "znów oczy mam niebieskie" jest emocjonalnym zapisem drogi jaką przebyłem, aby siebie odnaleźć i odbudować. Jest to autobiografia, w której historie opisują emocje. Dla mnie osobiście jest zamknięciem rozdziału, przepracowaniem czasu zapomnienia siebie i drogą do akceptacji. Jest perspektywą wejścia na starą ścieżkę, tę właściwą – ku sobie.
Refleksja od siebie do Czytelników:
Nie bójmy się świata i siebie. Czytajmy i twórzmy, niezależnie od opinii, od krytyki. To co jest w każdym z nas jest piękne i wyjątkowe – bo nasze. Nie bójmy się o tym mówić, pisać - czytać. Edukujmy się, poszukujmy, poznawajmy, chłońmy świat tak jak potrafimy. Poezja jest dla nas i dla świata i my dla poezji, i świat dla nas. Pielęgnujmy tę wyjątkowość i nie bójmy się wrażać tego, co jest dla nas istotne, tego co nas tworzy. Każdy jest inny – każdy wyjątkowy.
Gdzie kupić?
https://gdziekupic.to/buybox.html?id=16120&oid=175098813
"Poezja niesie ukojenie od natłoku chaosu informacyjno-społecznego, przynosi refleksję, oddech, którego dzisiaj wyjątkowo nam potrzeba. Poezję odkryłam niedawno. Ale odkryłam ją na nowo... " - felieton poetycki Agnieszki Krizel
Czym dla mnie jest poezja?
Poezja niesie ukojenie od natłoku chaosu informacyjno-społecznego, przynosi refleksję, oddech, którego dzisiaj wyjątkowo nam potrzeba. Poezję odkryłam niedawno. Ale odkryłam ją na nowo, zaczęłam odczytywać po swojemu, wyzbywając się nawarstwionego latami stereotypowego myślenia, zadawania pytań - co poeta miał na myśli.
Dla mnie poezja jest niczym pragnienie. Pragnienie kontaktu ze słowem, myślą innego twórcy, możliwością podpatrzenia jego postrzegania świata. Poezja jest dla mnie życiodajną linią, której się chwyciłam, i którą opisuję od niedawna.
Inspiruje mnie dosłownie wszystko. Czasami myśli nachodzą mnie przy prozaicznie codziennych czynnościach, jak zmywanie naczyń, czasami na spacerach, jeszcze częściej wieczorem, kiedy dosłownie padam ze zmęczenie i nie chce mi się szukać mojego notesiku na zapiski, zazwyczaj gdzieś upchniętego między sprawunkami. Najczęściej jednak inspiruje mnie proza Romy Ligockiej - niezwykle emocjonalnej pisarki, która nie pisze jakoś nadzwyczajnie, nie posługuje się wysublimowanym językiem. Ligocka pisze nad wyraz prosto, a jednak czytając jej książki przychodzą do mnie niezwykle osobliwie inspirujące myśli.
Mistrzynią poezji jest dla mnie oczywiście Szymborska. A sięgam po poezję zarówno klasyków, co ma zresztą lustrzane odbicie w pierwszym rozdziale mojego tomiku "Illusion de vie" - Leśmiana, Staffa, ale też Miłosza, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Z wielką przyjemnością sięgam po poezję współczesnych poetów, którzy są twórcami świadomymi. Nie potrafię wskazać jednego poety, czy poetki, bo te wzorce zmieniają się u mnie z przyjściem każdego kolejnego etapu emocjonalnego w moim życiu.
Poezja współczesna różni się na pewno odwagą w stosowaniu coraz częściej języka potocznego. Różnice są też widoczne w języku poetyckim - u klasyków skupiający się na drobiazgach, niuansach. Współcześni poeci skupiają się na kreowaniu nowej, poetyckiej rzeczywistości, nierzadko zdobywając się na uzewnętrznienie tego, co siedzi w głębi.
Zauważyć też należy, iż odbiorcy poezji się zmieniają, każdy szuka w niej czegoś innego.
Czy poezja współczesna ma szansę się obronić w chaosie informacyjnym, trudnym położeniu literatury w ogóle?
Myślę, że jak najbardziej. Obecnie jesteśmy w trudnym czasie zarówno dla literatury, jak w życiu ogólnie. Jednak zauważam powrót do poezji, chociażby po ilości grup w mediach społecznościowych. Uważam, że to jest dobry czas dla czytelnictwa. Dzisiaj czytelnik poszukuje wewnętrznej równowagi, odrobiny pocieszenia, nadziei. Poezja ma szansę rozkwitnąć.
Tomik "Illusion de vie" jest moim debiutem poetyckim w Wydawnictwie Anagram. Wspólnie z redaktor i wydawczynią, Magdaleną Koperską długo pracowałyśmy nad jego wydaniem. Tworzenie wierszy nie jest wcale tak oczywistą sprawą. Czasami przychodzi łatwiej, czasami trudniej. Wiersze są zwieńczeniem ostatnich trzech lat mojego pisania. Mam nadzieję, że Czytelnicy odnajdą w nim wiele dobrego dla siebie.
Coś od siebie dla czytelników:
Drodzy! Wspierajmy polskich twórców. Wbrew pozorom polscy pisarze, artyści, twórcy mają nam wiele do zaoferowania. Czytajcie!
Tomik autorki można zakupić m.in. w naszym sklepie internetowym pod linkiem:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/nowosci/illusion-de-vie---agnieszka-krizel/
"Poezja jest sztuką słowa. Słowo zaś jest tym, co określa świat, nadaje mu postać i w ten sposób – tworzy go. Poeta jest więc kimś, kto ustanawia świat w słowie i poprzez słowo. Jego celem jest nie tyle poznanie i nazwanie prawdy już istniejącej, lecz wyrażenie nowej, własnej i twórczej prawdy." - felieton poetycki Alana Migonia
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona naszego cyklu felietonów poetyckich. Tym razem młodego poety Alana Migonia, którego najnowszy tomik "Perła i cień" już niebawem będzie dostępny na stronie naszego sklepu internetowego.
Nadmienić należy, iż "Dekalog dla czytelnika Perły i cienia Alana Migonia" napisał wybitny i ceniony poeta, literaturoznawca, filozof, doktor habilitowany nauk humanistycznych - Karol Samsel.
***
Myślę, że lepiej już spać, niż żyć tak w osamotnieniuI wiecznie czekać; i nie wiem, co robić ani co mówić,I w ogóle na co komu w tym marnym czasie poeci?Lecz mówisz, że są to jakby – kapłani boga wina,Którzy w tę świętą Noc wędrują z kraju do kraju.
Friedrich Hölderlin, Chleb i wino, tłum. A. Libera
Poezja jest sztuką słowa. Słowo zaś jest tym, co określa świat, nadaje mu postać i w ten sposób – tworzy go. Poeta jest więc kimś, kto ustanawia świat w słowie i poprzez słowo. Jego celem jest nie tyle poznanie i nazwanie prawdy już istniejącej, lecz wyrażenie nowej, własnej i twórczej prawdy. Jednak żeby się to stało, to sama prawda musi najpierw ugodzić go swym wezwaniem, odkryć się przed nim i powołać go. Wtedy to staje się jej orędownikiem, zmuszonym do głoszenia prawdy swojego osobistego objawienia.
Objawienia, które jest jego życiem i którym jego życie się staje.
Jest więc poeta pośrednikiem, rozpiętym pomiędzy snem a rzeczywistością, pomiędzy transcendencją a immanencją, przeszłością i przyszłością. Jest tym, który tropi ślady zbiegłej z dawna ze świata boskości, starając się przywrócić jej zgasły ogień ziemi.
Jest kapłanem bogów. Widział otchłań. Patrzy w niebo.
Stał się śpiewem.
ALAN MIGOŃ
Poeta urodzony w 1994 roku w Krakowie. W latach 2010-2013 był uczniem dr. Artura Rodziewicza w 21 Społecznym Liceum Ogólnokształcącym im. Jerzego Grotowskiego w Warszawie, gdzie poświęcał się studiom nad starożytną filozofią grecką. W latach 2014-2017 asystent prof. Jerzego Prokopiuka. Wtedy też pozostawał związany z warszawskim klubem ,,Gnosis”, w którym odbył się wieczór promocyjny jego pierwszej książki – zbioru wierszy i poematów pt. Wieniec i burza, wydanego w 2017 r. nakładem wydawnictwa Imprint Media. Był także czynnym uczestnikiem Akademii Platońskiej – współczesnej Letniej Szkoły Platonizmu, kierowanej przez dr. Andrzeja Serafina. Jej pierwsza edycja odbyła się 1-9 lipca 2017 r. w Lanckoronie pod Krakowem, gdzie też sympatycy Platona spotykają się aż do dnia dzisiejszego. Autor nie poprzestaje na twórczości poetyckiej – od wielu lat pracuje nad dziełem filozoficznym pt. Samowiedza absolutu, które ma stanowić rekonstrukcję rozumienia tytułowego pojęcia w obrębie historii filozofii.
TUTAJ zapowiedź tomiku:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/nowosci/zapowiedzi/perla-i-cien---alan-migon/
Zapraszamy do obejrzenia filmiku, na którym poeta czyta fragment swojego poematu "Pieśń róży":
"Pisząc dziś o odosobnieniu, wyobcowaniu - w świecie zmienionym w globalne sanatorium z zaryglowanymi kwarantanną drzwiami - łatwiejszym jest znalezienie wspólnego mianownika z szerszym gronem czytelników." - felieton poetycki Kamila Zaszkowskiego
Kochani!
Dzisiaj o poezji w trudnym czasie opowiada Kamil Zaszkowski, autor m.in. najnowszego tomiku Na krawędzi mroku, który oczywiście znajdziecie w naszym sklepie internetowym, link poniżej.
Życzymy miłego odbioru.
Izolacja
To, co jeszcze wczoraj dla kilku jednostek było bladą teraźniejszością - klinicznym niedomaganiem lub egocentrycznym dziwactwem, dziś stało się dla wszystkich nowym wzorcem zachowań. Wymuszonym standardem, normatywem codziennego bytu.
W białej anonimowości chirurgicznych maseczek samotność zyskała nowy wymiar. Dystans stał się lekiem - środkiem zapobiegawczym; izolacja lekarstwem.
Samotność na receptę, jednak pozostaje samotnością.
Pisząc dziś o odosobnieniu, wyobcowaniu - w świecie zmienionym w globalne sanatorium z zaryglowanymi kwarantanną drzwiami - łatwiejszym jest znalezienie wspólnego mianownika z szerszym gronem czytelników.
Na tej płaszczyźnie punkt widzenia autora w mniejszym stopniu ograniczony jest ścisłą perspektywą czysto osobistych doświadczeń.
Stąpając po rozżarzonych węglach współczesnej egzystencji odnoszę wrażenie, że bycie poetą to nie talent do zgrabnego układania wyszukanych metafor. To nie skrzętnie zbieranie i układanie w szkatułki słów odczuć oraz myśli, a schorzenie na które medycyna nie wynalazła jeszcze szczepionki.
Nie przypisuję swoim literackim wysiłkom kojących, terapeutycznych właściwości czy też finezyjnych ideologii.
Dla mnie to jedynie wychylenie głowy spod płaszcza introwertycznego bytu.
Zapraszamy do posłuchania jednego z wierszy z tomiku "Na krawędzi mroku" - Ogłoszenie, w interpretacji Agnieszki Krizel:
Tomik znajdziecie:
"Jeremiada współczesna" - Izabeli Galickiej
Drodzy Czytelnicy!
Dzisiaj nietypowo, zamiast felietonu o poezji, autorka Izabela Galicka przygotowała wiersz Jeremiada współczesna.
Tomik znajdziecie również w naszym sklepie internetowym.
Życzymy miłych wrażeń!
***
Jeremiada współczesna
Wartości - mówić nie wypada,
bo wszak poprawność polityczna
rozmydli wszystko i zagada,
by papka była gładka, śliczna.
Jakież w poezji więc odnaleźć słowa
i jakich znaczeń szukać wciąż od nowa,
gdy prawda, honor grzech czy wstyd
niepopularne są już zbyt?
Czy ma poezja portretować
brzydotę świata, podłość, brud
i wulgaryzmem nacechować,
kłamiąc nam, że to jest cud - miód?
I już nie stawiać trudnych pytań
sens i cel życia mijać z dala?
Czy tak w kanonie nam zawita
poezja, która nie ocala,
która nie drąży i nie szuka
prawdy gdzieś p o n a d metaforą?
Czym w takim razie będzie sztuka,
gdy transcendencję jej odbiorą…?
(igal) 19 05 2020
IZABELA GALICKA urodziła się w Warszawie.
Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim, Akademię Filmową profesora Toeplitza oraz podyplomowe studia kulturoznawcze w IBL. Debiutowała wierszami w czasopiśmie studenckim „Decentrum”. Wydała cztery książki, między innymi Medytacja uzdrawiająca duszę i ciało oraz Stres w szkole. Jak oswoić potwora, a także dwa tomiki poetyckie Animacje (Anagram 2018) i Jeżeli kiedyś (Mamiko). Publikowała wiersze na wielu forach literackich, a także w antologiach, takich jak Modlitwa o miłość (Astrum), czy Piszemy (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich).
W 2020 roku Fundacja Polskich Niewidomych i Słabowidzących „TRAKT” wydała autobiografię Izabeli Galickiej, zatytułowaną Moje życie, w której znalazły się jej wiersze, ale również wywiady, sylwetki niewidomych artystów, artykuły o dzieciach z dysfunkcją wzroku. Poetka związana jest z grupą literacką „Poetica” (przy Polskim Związku Niewidomych). Od trzech lat zawodowo zajmuje się problemami osób niewidomych, zwłaszcza w kontekście dostępności kultury. Kocha psy, jazz filmy Almadovara i południe Europy.
"Moralizatorka, kapłanka, strażniczka wartości i pamięci, lingwistka, krzycząca z bólu ale też z zachwytu... Czy da się wyczerpać różnorodność idei i celów poezji?" - felieton poetycki Marii Jolanty Piaseckiej
Drodzy Czytelnicy!
Zapraszamy na kolejną odsłonę poetyckich felietonów. Dzisiaj o poezji i do świata poezji zaprasza Maria Jolanta Piasecka, autorka między innymi tomiku "...i reszta".
Przyjemnej lektury!
***
Moralizatorka, kapłanka, strażniczka wartości i pamięci, lingwistka, krzycząca z bólu ale też z zachwytu... Czy da się wyczerpać różnorodność idei i celów poezji? Mówi o kondycji człowieka wobec historii i cywilizacji, bywa odpowiedzią na przełomowe wydarzenia osobiste i społeczne. Skarby mieczowi spustoszą złodzieje / Pieśń ujdzie cało – ta Mickiewiczowska wiara jest wspólna, mniej lub bardziej, wszystkim poetom, nie tylko romantykom, niezależnie od czasu i miejsca.
Zadziwienie rzeczywistością, takie jak to, które towarzyszyło pierwszym greckim filozofom, pozwala poetom przekraczać aktualność, by widzieć dalej i szerzej: ocean w kropli wody, niebo w drobnym kwiecie z lasu, jak pisał Blake.
Niedefiniowalna, objawiająca się poza racjami rozumu, niczym odpowiedź na pytanie koanu o dźwięk jednej klaszczącej dłoni, poezja dzieli się z czytelnikami światem i pozwala doświadczyć go w języku. Zawsze otwarta na sprawy najistotniejsze i nieprzemijające, niezależnie od historycznej i społecznej rangi tego, co doraźne.
Jaka będzie po pandemii i zjawiskach jej towarzyszących, po doświadczeniu lęku, izolacji, niepewności? Czy stanie się nową próbą odpowiedzi na pytanie o wolność i tożsamość? Czy spróbuje ocalić w słowie to, co ważne, by dać drugie życie rzeczywistości, czy zbliży się do niepoznawalnego, które może się wyłonić z poza słów? Między jej mocą „zabijania i wskrzeszania” jak pisał Broniewski, a byciem sztuką dla sztuki, jak chciał Przybyszewski, pozostanie – mam nadzieję – tym, czym była, podejmując kwestie etyczne, metafizyczne, kulturowe. Będzie wzruszać, przerażać i olśniewać. Jako tekst i tuż, tuż – za oknem, nie do ogarnięcia:
[...]
staję się poetą
kiedy odkładam pióro
patrzę w okno
zamykam oczy
są tam czarne drzewa
deszczowe chmury
żółknące liście
przeleciał ptak
odszedł poeta
a ja zostałem
i dopisuję te słowa
Tadeusz Różewicz, Przypomnienie
Maria Jolanta Piasecka – poetka, pisarka, literaturoznawczyni. Autorka tomików poezji: Mgnienia (wiersze i grafiki), W g-moll i Okopcony tygielek. Ma w dorobku książki prozatorskie: Przypowieści z Ziemi Run i Jedwabna pajęczyna. Dziennik współuzależnionej (pseud. Marta Bocian), studium historycznoliterackie Mistrzowie snu. Mickiewicz, Słowacki, Krasiński oraz poradniki przybliżające symbolikę dywinacyjną różnych kultur (m.in. Medytacyjna moc run, I Cing w obrazkach dla niecierpliwych i zabieganych). Uprawia haiku, praktykuje japońskie malarstwo sumie, maluje akwarele, ćwiczy kaligrafię europejską. Ostatnio publikowała w kwartalniku „Podgląd” Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, w almanachach Polskiego Stowarzyszenia Haiku oraz w japońskim miesięczniku „KUZU”.
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie poetka czyta swoje wiersze z tomiku "...i reszta"
"Każdy z moich wierszy jest swoistą spowiedzią. Jak każda spowiedź, tak i ta wyzwala od uczuć i myśli, które pieką aż do bólu. Słowom powierzam swoje gorycze, żale, troski, a także gniew czy bunt." - felieton poetycki Anny Czachorowskiej
Drodzy Czytelnicy!
Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu felietonów poetyckich. Dzisiaj felieton Anny Czachorowskiej, autorki tomiku W poczekalni snów.
Życzymy przyjemnej lektury!
***
W poezji ważna jest siła owej chwilowej zgody z poetą, jaka stanowi istotę przeżycia estetycznego. Ważna jest rozległość przygody duchowej, jaką jego lektura przynosi ze sobą. Ważna jest intensywność owego olśnienia… Jerzy Kwiatkowski
Poezja kształci poczucie smaku, subtelność. Uczy mądrze patrzeć na szczegół i ulotne detale. Jest więc potrzebna, bo przedłuża wiarę w słowo czytane. W poezji, jak w ogóle w literaturze, rzeczą najważniejszą jest mieć coś do powiedzenia. Mogą to być sprawy wielkie i najbardziej prywatne, osobiste. Ale to jest najistotniejsze, by wiersz znów, jak bywało to kiedyś, wprawiał nas w wewnętrzne drżenie.
Nie wiem, co to jest poezja
Nie wiem po co i na co, Wiem, że czasami ludzie Czytają wiersze i płaczą Władysław Broniewski
Brak możliwości bliższego określenia, czym jest poezja, jest tym czynnikiem, który liczy się najbardziej. To właśnie nieokreśloność materii poetyckiej decyduje o jej wartości. Poezja musi być adresowana do drugiego człowieka, musi być próbą jego poszukiwania. Jak podkreśla Władysław Tatarkiewicz: Świadomość człowieka, który słucha lub czyta wiersze, wybiega poza to, co mu dane jest do słyszenia i widzenia i to co przeżywa wywodzi się zarówno z wiersza jak i z jego wspomnień osobistych.
Przeżycie literackie ma więc charakter osobisty, jest przeżyciem, które czerpie siłę wzruszenia z własnego losu odbiorcy, działa urokiem skojarzeń i przypomnień. O sile przeżycia utworu literackiego decyduje wyrażona w nim prawda i sposób jej wyrażenia.
Nie bez znaczenia jest jego forma. Tym, co ożywia myśl utworu, jest więc jego język, szczególnie zaś jego ekspresyjność. Na intensywność przeżycia ma także wpływ zawarty w utworze ładunek emocjonalny. Zasadniczą rolę odgrywa treść utworu. Ma ona też istotny wpływ na siłę i intensywność przeżycia. Najsilniej wzruszają nas te treści, które są nam bliskie. Za wierszem kryje się autor. Jego pisanie jest więc zawsze listem do czytelnika.
Poezja musi być adresowana do drugiego człowieka, musi być próbą jego poszukiwań. Poeta bowiem, niezależnie od wyznawanej i realizowanej poetyki, pisze w zasadzie jeden i ten sam tekst, stopniując jedynie sposób wyrażenia w nim przesłania.
Przeżycie literackie jest możliwe tylko wtedy, gdy odbiorca podchodzi do dzieła z nastawieniem, że zawiera ono w sobie wartość, którą trzeba własnym wysiłkiem odkryć. Słowo jest wielką tajemnicą. Magiczna siła słowa tkwi w jego zdolności wywoływania obrazów. Jest ono niewidzialnym znakiem rzeczy postrzeganych zmysłami. Obraz jest najbardziej istotnym elementem poezji, może jedynym, któremu nic ni grozi – ani czas, ani obyczaj poetycki. Zmieniają się prądy i kierunki, tematy i wątki, motywy i nastroje. Zmienia się słownictwo i wersyfikacja, ale zawsze pozostaje obraz. Obraz stanowi o wartości poezji. Obraz poetycki jest wizualny, jak rzeczywisty obraz malowany farbami, ale jedynym materiałem jest słowo. I od siły celności, wyrazistości użytych słów zależy wszystko.
Słowo jest potęgą. Utrwalone w piśmie zdobywa władzę nad myślą i wyobraźnią. Wiersz można napisać o wszystkim, także o niczym. Jest muzyką obrazów. A w praktyce poeta przy pomocy obrazu jakby ilustruje wiersz, ilustruje poezję.
Poezja ukazuje jakie metafizyczne i egzystencjalne związki łączą nas ze światem. Według Edgara Allana Poe: Poezja jest rytmicznym tworzeniem piękna za pomocą słów. Słowo sięga tak daleko jak myśl, która nie spotyka kresu. Ani w czasie ani w przestrzeni. Tematem może być wszystko. Słowo ma wielką moc. Jeszcze większą moc ma sformułowanie, fraza.
Często się spotykam z pytaniem – dlaczego piszę?
Trudno odpowiedzieć jednym słowem lub zdaniem. Jakakolwiek definicja może być tylko powtórzeniem innych osób piszących – piszą wiersze, aby przekazać coś czytelnikowi. Ja często pisałam aby „oczyścić” się ze swoich emocji. Przelewałam je na papier, chcąc powiedzieć światu o swojej tęsknocie, samotności. To była ucieczka od świata realnego. Pisałam, gdy zupełnie tonęłam w oceanie emocji. Maryla Rodowicz napisała kilka słów o moich pierwszych wierszach: "Sama napisała, że tworząc wiersze ucieka przed rzeczywistością, ale okazuje się, że niedaleko. Pospiesznie wraca do tych, których kocha. Pełna dobroci, tolerancji i nadziei”.
Żyjemy w czasach matematycznie przyspieszonych. Nikt nie idzie, nie kroczy a biegnie. Biegniemy, nie wiedząc dokąd. Ja też chciałabym zdążyć. Zobaczyć otwartą przed sobą przestrzeń, może i przyszłość. To jest tylko chwilowy zryw. Potem, gdy ogarnia mnie zmęczenie, znów zostaję w tyle. Ubolewam i piszę. Najczęściej w samotności i ciszy. Każdy z moich wierszy jest swoistą spowiedzią. Jak każda spowiedź, tak i ta wyzwala od uczuć i myśli, które pieką aż do bólu. Słowom powierzam swoje gorycze, żale, troski, a także gniew czy bunt. Słowa zapisane w wierszach uchylają okna ku wolności i dodają skrzydeł, by wzlecieć ponad życie. To ucieczka od nieznośnych warunków egzystencji, może nawet od samego siebie. Ale mimo rozterek, rozczarowań, gdzieś w głębi duszy tkwiła potrzeba porozumienia i jedności z drugim człowiekiem. Zgadzam się z Freudem, że pisanie (tak samo jak fantazjowanie) to spełnienie podświadomych pragnień jednostki – w tym przypadku autora. Dzięki pisaniu, choć na chwilę, twórczość własna, umownie zwana poezją pozwala nam stać się tym, kim chcielibyśmy być. Uciekamy we własną sferę, własny świat, który należy tylko i wyłącznie do nas. Czytelnik może go pokochać lub nie.
Pisanie daje mi wiele. Jestem w innym świecie, mogę go kreować. To świetne uczucie coś wymyślić i opisać. Piszę wiersze jak mam natchnienie, wtedy wyrażam swoje uczucia. To co piszę odzwierciedla mój stan ducha, moje pragnienia tęsknoty bądź potrzebę odrzucenia przykrych chwil. Po prostu chcę przekazać coś innym, każdy wiersz to przecież cząstka mnie. Tak jak napisał K. I. Gałczyński tak i ja : Chciałabym i mój ślad na drogach ocalić od zapomnienia.
Poeta może przeżywać swoją rzeczywistość poprzez słowa, może umrzeć w nich jak Ikar, gdy owodnia pęka a rzeczywistość zostaje zniszczona. Lecz słowa pozostają, stając się jedyną rzeczywistością - Erik Lindegren.
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie autorka czyta swoje wiersze z tomiku W poczekalni snów:
AKUMULATOR - refleksja z czasu pandemii Marcina Królikowskiego
Drodzy Czytelnicy!
Dzisiaj nietypowo i niecodziennie. Zamiast felietonu poetyckiego, refleksje i przemyślenia z czasu pandemii Marcina Królikowskiego, autora tomiku Opowieść dwunastopiętrowa (grozy poetyckie), którego również znajdziecie w naszym sklepie internetowym, link oczywiście pod artykułem.
Życzymy przyjemnych wrażeń.
***
AKUMULATOR
W zimie wysiadł akumulator, skamieniało auto. Wiśniowy Volkswagen w uśpionym sadzie. Po matce. Zaparkowany przy parkanie. Nie ruszałem. Nie było czasu, nigdy nie ma dość czasu na grzebanie w sprzętach po zmarłej. Ale na nietypową wiosnę, w kwarantannie pomyślałem, że wykorzystam sytuację, posprzątam, podładuję, podłubię. Nie mogę go nawet przesunąć, ani drgnie. Wrzuciłem jałowy bieg, ale zardzewiały osie, piasty i wahacze, zapiekły się koła. Ciężko otworzyć klapę, bo róża oplotła karoserię, na maskę wpełzł bez. Musiałem sekatorem podciąć rośliny w rozkwicie, z żalem. Potem się jednak udało, otworzyłem klapę. Odkrycie. Okazuje się, że jeszcze za jej życia, wiewiórka zrobiła zapasy wzdłuż półki na akumulator i spryskiwacze. Kable nadal całe. Wyciągałem dziś z zakamarków skorupy z regularnymi dziurkami wyciętymi przez ząbki gryzonia. Znowu smutek. Mama kupowała całe worki laskowych, kładła pod sosnę i patrzyła z zachwytem na zwinność rudej kity.
- O, jak pięknie po nie skacze. Ależ szybka, hyc, hyc i już trzeba dołożyć.
Jestem pewien, że z miłości do zwierząt przekarmiłaby słonia. Czasem wiewiórkę przestraszył pies. Znikała na godzinę i znowu zbierała laskowce, co do jednego. Pod drzewem leżało niewiele łupin i to dziwiło najbardziej. Zastanawialiśmy się, gdzie cwany wiewiór ma dziuplę, albo w którym miejscu zakopuje. A mama nadal nieświadomie jeździła sobie jedną z takich dziupli po nowe paczki orzechów. Nie mogę wyciągnąć wszystkich, bo trudno mi się dostać ręką głębiej, a nie będę rozkręcał misek na płyn do spryskiwaczy, czy olej. Intryguje tylko jedno, gdzie jeszcze zwierzątko upchało resztę zapasów z niezliczonych darów od mamy. Większość skorup była poczerniała, zgniła od długoletniego przebywania. Część jeszcze rudawa. Ten proceder musiał trwać ze trzy sezony. Ciekawe, gdzie zakopywała resztę.
Ale. Na podwórku nie ma już tej sosny ani innych drzew, nie ma też pewnie wiewiórki. Dlatego tym bardziej przykro mi dziś było wyciągać akumulator, który wprawiał w ruch cały ten mechanizm symbiozy człowieka, który już odszedł zjednoczonego z gryzoniem, którego już nie ma. I tego się nie da wyrazić w wierszach.
Marcin Królikowski - rocznik ’74. Zodiakalny Warszawiak. Współtworzy Seminarium Literackie TenSamCel. Interesuje się przeszłością stolicy, szczególnie dzielnicy Wola oraz historią twierdz Warszawa i Modlin. Laureat ogólnopolskich konkursów poetyckich, m.in.: im. B. Faca, im. K. Ratonia, im. H. Poświatowskiej, im. Z. Herberta, „O Laur Czerwonej Róży”. Jego wiersze publikowano w czasopismach „Topos”i „Fraza” oraz w „biBLiotece” — magazynie Biura Literackiego.
Tomik znajdziecie:
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie autor czyta jeden ze swoich najnowszych wierszy:
https://www.youtube.com/watch?v=YxDrHHxUKVA
"Poeta podobnie jak aktor, ma pod ręką odpowiednie narzędzia i środki. Za ich pomocą rysuje świat niezależny od tego realnego." - felieton poetycki Małgorzaty Anny Bobak - Końcowej
Drodzy Czytelnicy!
Dzisiaj kolejna prezentacja poetycka.
Małgorzata Anna Bobak Końcowa i tomik Papierowe serwetki pod redakcją oraz słowem wstępnym Marty Klubowicz. Tomik znajdziecie również w naszym sklepie internetowym. Link poniżej!
Życzymy przyjemnych wrażeń!
***
Poetka wie, iż linia światła jest bardzo cienka i można skończyć jak Światogor (bohater rosyjskich bylin) nie mogąc dźwignąć niewinnie wyglądającej sakwy – zawierała ciężar całego wszechświata – grzęźnie w ziemi i umiera. Woli bąbelkami powietrza pukać do wnętrza kamieni. W czym pomagają jej mistrzowie poezji zwłaszcza Herbert, którego przywołuje wie wierszu Noli me tangre.
„Herbert napisał że świat
wypełnia nieustanna krzątanina poetów
pośród ptaków i kamieni”
Poetka dołącza się do tej krzątaniny – tknięta iskrą bożą utrwalania przemyśleń dla pokoleń, ale ludzkim odruchem zwątpienia w sens pracy pisarskiej wyznaje:
„a ja jestem pomarszczoną serwetką
umieszczono na mnie kilka słów
szkicowano twarze i wiersze
boję się że wytrą mną gęby
i wilgotne oczy
nie wiedzą
że i ja i wiersze nie służymy
jako chusteczka”
Od poezji nie ma ucieczki. Ona powraca jak Odys zataczając ogromne koło. Takim Odysem w mikro skali jest Małgorzata. Opuściła przed laty nyską Itakę – względy egzystencjonalne – cały czas wytrwale pracując nad kunsztem warsztatu poetyckiego. Ta praca nie poszła na marne. Czego dowodem są wydane tomy i dziesiątki publikacji w czasopismach i almanachach o zasięgu światowym.
Jerzy Stasiewicz
Poezja – „Tańczący derwisz wie lepiej ”
„Muzyka zaczyna zanikać, gdy odchodzi za daleko od tańca, poezja zaczyna zanikać, gdy odchodzi za daleko od muzyki”
Ezra Pound
Moje wyobrażenie poezji nie definiuje jedynie utworów o poetyckim charakterze. To zjawisko o szerszym wymiarze, którego tchnienie można zaobserwować w różnych aspektach życia i dziedzinach sztuki. Korczak porównywał dzieci do poetów i filozofów, ponieważ: „poetą jest człowiek, co się bardzo weseli i bardzo martwi, łatwo się gniewa i mocno kocha”.
Myślę na przykład o Fridzie Kahlo. Nie było przedtem ani potem malarki, której artyzm stanowiłby tak intymną wiwisekcję i próbę zmierzenia się z samą sobą w iście lirycznych impulsach rysujących mocne kontury na płótnach. Natomiast Felliniego można uznać za poetę iluzjonu.
Spróbujmy więc zrozumieć, w jaki sposób artysta postrzega i naśladuje rzeczywistość. I czy potrzebuje odpowiedniego stanu ducha, by napisać wiersz. Namalować obraz. Pochylić się nad kawałkiem drewna czy partyturą. Nie sposób nie przywołać pojęcia mimesis w kontekście aktorstwa. Jedną z najlepszych form naśladujących przeżycia jest taniec. Oczyszcza ciało i umysł jak poezja niesłusznie wykluczona przez starożytnych z obrębu sztuki.
„jestem aktorką, udaję szum wiatru na scenie”
Czy przekonuje Was koncepcja Arystotelesa, że aktor na scenie nie przeżywa prawdziwego smutku? Lecz jedynie naśladuje? Mnie nie do końca... Aktor w sztuczny sposób potrafi w sobie wywołać prawdziwe emocje, które jednak znikają po zejściu ze sceny. Poeta podobnie jak aktor, ma pod ręką odpowiednie narzędzia i środki. Za ich pomocą rysuje świat niezależny od tego realnego.
Dobrze by było, by to całe szaleństwo odbywało się pod kontrolą intelektu, bo trzeba kierować się emocjami, uczuciami wyższymi, nastrojem, ale i rozumem. Kontroluje nas rzemieślnik odpowiedzialny za formę. Stajemy się rodzajem medium.
*
Tańczący w nas derwisz wsłuchuje się w zagadkowy rytm i przekaz języka. Rusza w tan nie przeczuwając dokąd poprowadzi go pierwszy wers. Chce wibrować w rytmicznym tworzeniu piękna. Dzieje się to automatycznie, szybko. Natrętne słowa wyrwane z brzucha garną się prosto do gardła, a melodia nie milknie. Pragniemy jej o zmierzchu i o świcie. Kolejnych słów-nut, jak powietrza.
„odwróciłam się plecami
do wiersza
choć dobijał się
do brzucha”
„Odyseja” Homera czy „Eneida” Wergiliusza musiały być jednocześnie przekazem, poezją i muzyką. Z czasem te gatunki zaczęły się rozdzielać. I tu wszystko się pięknie zapętla, bo poezja jest bliższa muzyce niż literaturze.
Pisać wiersze to tak, jakby grać na pianinie.
Wymaga to też techniki, czyli rzemiosła.
Małgorzata Anna Bobak - Końcowa - poetka, malarka, animatorka kultury, ilustratorka książek. Członkini Polskiego Stowarzyszenia Haiku. Zadebiutowała w 2017 na łamach „155th WHA Haiga Contest”. Autorka tomików: Brzydka, Żywot Pliszki, Medalik bez łańcuszka, Juzine, Co pachnie ciszej i Papierowe serwetki. Jej utwory znalazły się w wielu antologiach, m.in. Contemporary Writers of Poland 2000-2014 wydanej w Stanach Zjednoczonych, Pszczyńskiej Grupy Poetyckiej Wczoraj, dziś, jutro, w Antologii Poezji Kobiecej Czas Kobiety, Antologii Międzynarodowej Grupy Artystycznej „Kwadrat” Metafora współczesności, w Antologii Poetów Polskich 2017, w Almanachu Pokonferencyjnym Kondycja Dzisiejszej Polskiej Poezji, w almanachach Polskiego Stowarzyszenia Haiku Wędrowne ptaki i Wędrowne ptaki 2, w Międzynarodowej Antologii Festiwalu Poezji Słowiańskiej 2019 Złączeni słowem. Publikowała na łamach „Śląska”, „Wytrychu”, w „Papierowym Żurawiu”, w „Akancie”, „Gazecie Kulturalnej”, „Gazecie Pszczyńskiej”, w „Babińcu Literackim”, w „Mega*Zine Lost & Found”, w japońskim miesięczniku „KUZU” oraz na portalach PoeciPolscy.pl, Pisarze.pl, Kuźnia Literacka. Prowadzi Salon Literacki przy Nyskim Domu Kultury.
Tomik poetki znjadziecie:
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie poetka czyta wiersz "Wariatka" z tomiku "Papierowe serwetki":
https://youtu.be/pvlsiqUpCeA
"Jest w nas potrzeba odrealnienia, jakiegoś nieokreślonego wyższego dobra. Szukamy w dniach, w marzeniach, w zieloności, w literaturze. Wszędzie jednak jest ten nieszczęsny czynnik ludzki, który zawodzi." - felieton poetycki Joanny Wicherkiewicz
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona naszego cyklu felietonów poetyckich, tym razem w wykonaniu Joanny Wicherkiewicz, autorki m.in. tomiku "Kim jest Zachary", którego znajdziecie w naszym sklepie internetowym, link poniżej.
Miłej lektury!
Z ROZMYŚLAŃ DESZCZOLUBNYCH
Jest w nas potrzeba odrealnienia, jakiegoś nieokreślonego wyższego dobra. Szukamy w dniach, w marzeniach, w zieloności, w literaturze. Wszędzie jednak jest ten nieszczęsny czynnik ludzki, który zawodzi.
Szukamy prawdy, znajdujemy poezję. Nieodłączną towarzyszkę na dobre i złe, w którą można uciec i od której można uciec, a obie ucieczki mają moc oczyszczenia. Jest prawdą wypływającą z wnętrza, której nie można dostrzec penetrując najgłębsze zakamarki duszy narzędziami zjadacza chleba. Potrafi codzienność i powszedniość przepoczwarzyć w niesamowitość, nie pozbawiając autentyzmu.
Poezja jest waleczną buntowniczką, mierzącą się z lękami nieustępliwymi. Doskonałym nośnikiem prawd wstydliwych, które można oddać lirycznemu ja, te udźwignie cały ciężar zakłopotania.
Obmywa z brudów tego świata i próbuje naprawiać, mniej lub bardziej umiejętnie, ale zawsze zatrzymuje do refleksji i rozbudza pragnienie bycia lepszym. Bycie lepszym nie znaczy tu bycie spolegliwym, ale zmianą, która potrzebna jest światu.
Często wymyka się twórcy i rodzi nowoprawdy, stając się własnością czytelnika. Buntuje się i dostaje inną świadomość, ale wciąż jest prawdą, prawdą drugiego człowieka.
I choć / ucieka z pożółkłych stronic/ wisi na sznurach/ ścieka z luster/ wrasta w mury dziwaczeje/ jest prawdą ucieleśnioną – to jej największe bogactwo.
Joanna Wicherkiewicz - urodzona w 1971 roku w Mławie. Lata dzieciństwa spędziła w Żurominie. Czas studiów związała z Olsztynem. Aktualnie mieszka w Uniejowie. Szczęśliwa matka i żona. Z wykształcenia nauczycielka. Jej wiersze publikowane były w: „Poezji Dzisiaj”, „Protokole Kulturalnym”, ,,Interze”, ,,Obszarach Przepisanych”, ,,Wytrychu”, „Akancie”, „Dzienniku Polskim”, „Gazecie Kulturalnej”, „Helikopterze”, „Artefaktach”, „Kronice Mazowieckiej”, „Biuletynie Uniejowskim”, „Uniejowskich Stronach”, „W Uniejowie”, na portalach PoeciPolscy.pl, pisarze.pl, nowemysli.pl, szuflada.pl, w almanachach oraz kilku antologiach. Na podstawie jej poezji powstał koncert poetycko-multimedialny w reżyserii Małgorzaty Szyszki, śpiew Aldona Jacórzyńska, muzyka Anna Jędrzejewska Wydała tomiki: Okruchy codzienności (wyd. TPU, 2015 r.), Dysharmonie (wyd. ANAGRAM, 2018 r.).
Tomik znajdziecie:
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie autorka czyta jeden z wierszy, z tomiku "Kim jest Zachary":
https://www.youtube.com/watch?v=N3uUlVwehs0
"Poezję, którą uprawiam kwalifikuje się do gatunku poezji konfesyjnej, jednak dla mnie wspomniana spowiedź ma głębszy sens. Ma misję! Nie tylko literacką..." - felieton poetycki Barbary Janas - Dudek
Drodzy Czytelnicy!
Odsłaniamy kolejną naszą poetkę. Zapraszamy na felieton poetycki Barbary Janas - Dudek, autorkę m.in. tomiku "Za wcześnie na rytuały", który jest dostępny w naszym sklepie internetowym, link poniżej.
Życzymy przyjemnej lektury!
Zatem POEZJA!
Poezja, jak lep przylegający do ciała jest narzędziem, dzięki któremu mogę wyrażać to, co najważniejsze, a co wypowiedziane wprost zostaje pominięte i zapomniane, zlewa się z otaczającym nas chaosem informacyjnym. Wojną mediów, polityków i dyktatorów. I choć poezja to nisza nisz, odnoszę wrażenie, że wnika głębiej w struktury postrzegania świata przez czytelnika. Pozostawia piętno, znamię na ciele migdałowatym. Zwraca uwagę na drobiazgi wypływające nie tylko z głowy, ale także z wnętrzności brzucha, ze ścięgien i kości, białych krwinek w moczu.
Poezję, którą uprawiam kwalifikuje się do gatunku poezji konfesyjnej, jednak dla mnie wspomniana spowiedź ma głębszy sens. Ma misję! Nie tylko literacką, "w otwieraniu nowych rozdziałów poetyckiego języka i rozumowania"¹, ale przede wszystkim misję społeczną. Podejmowane przeze mnie tematy dotykają zarówno kobiecości, która przez ostatnie lata ulega ciągłej transformacji, jak i narzucanych nam ról, które nie są do końca zgodne z naszym doświadczaniem rzeczywistości, z naszymi wyborami i pragnieniami.
Poezja, którą uprawiam podejmuje trudne tematy związane z nierównowagą psychiczną, cudnym, choć pełnym wyzwań macierzyństwem, bezpłodnością, niepłodnością, adopcją, chorobą i mierzeniem się ze śmiercią. O ile ostatnie z wymienionych zostały już rozpisane w wielu wariantach w historii literatury, pozostałe zwracają uwagę na problemy, o których rzadko się pisze lub nie pisze wcale. Staram się łamać kalki językowe, podważać stereotypy, zaprzeczać utartemu archetypowi matki. Opisane przeze mnie podmiotki liryczne wnoszą wiele nowego do poezji, nie tylko kobiecej. "Jeśli mówimy o uniwersalizmach, to w tym przypadku są nowe elementy tego pojęcia materialistycznego, chociaż wyjmowane z psychiki, jednak oparte na empiryzmie. Taki idealistyczny autentyzm, co w przypadku doświadczeń w sferze psychiki jest absolutną nowością."²
Taka właśnie poezja trafia w moje pokłady wrażliwości i estetyki literackiej. Poetyckie wydmuszki, niedotykające tematów, ślizgające się jedynie po powierzchni problemu, choć niejednokrotnie poparte znakomitym warsztatem, nie leżą w moim osobistym kręgu zainteresowań. Parafrazując noblistkę Olgę Tokarczuk uważam, że nawet fikcja powinna być jakimś rodzajem prawdy. Poprzez doświadczenie prawdy czujemy więź z dziełem literackim, dlatego umiłowałam w literaturze dzienniki, biografie i reportaże. Dlatego cenię dzieła poetów, którzy poprzez własne doświadczenie opisują problemy dzisiejszego świata. Opisują i mierzą się z nimi. Dzielą się poetyckimi puentami z czytelnikiem w sposób prawdziwy, często dosadny, czy nawet bolesny. Ale tylko w ten sposób są w stanie mnie dotknąć, zmusić do analizy, często zmiany postrzegania, nauki poprzez doświadczenie innych.
Żyjemy w czasie pandemii, a co za tym idzie w czasie izolacji społecznej. Na wyciągnięcie ręki mamy jedynie domowników, z którymi zbliżamy się lub oddalamy. Odkrywamy nowe rewiry zainteresowań. Wykorzystujemy dary natury w sposób, o którym zapomnieliśmy. W moim domu powstała herbata i oliwka z lilaka. Naturalne produkty cieszą kubki smakowe, wygładzają skórę , pomagają walczyć z lękiem, który co rusz zakłóca sposób analizy bieżących wydarzeń. Subiektywnie rzecz ujmując, w czasie pandemii nie piszą się wiersze, bo poezja potrzebuje dyscypliny i dystansu. Potrzebuje czasu, żeby okrzepły emocje, uspokoił się wzburzony potok słów. Tylko w ten sposób rodzi się dobra liryka. Jednak poezja odżyła. Co rusz możemy natrafić na filmiki nagrywane przez poetów, aktorów i miłośników poezji, którzy czytają wiersze. Ten oddolny ruch spotyka się z coraz większym zainteresowaniem. Poezji możemy wysłuchać na profilach facebook’owych Bogdana Prejsa, Grzegorza Malechy, Bogdana Zdanowicza czy Artura Barcisia. Na takich stronach jak: Stowarzyszenie Alternatywni, Grupa Literyczna na Krechę, czy Lekki Teatr Przenośny. Stron i osób zaangażowanych w przedsięwzięcie jest znacznie, znacznie więcej. Nie sposób ich tutaj wszystkich przytoczyć. Razem z mężem, poetą Jackiem Dudkiem już w ubiegłym roku powołaliśmy do życia Fanpage o nawie Taras Poetycki Dudek, gdzie czytamy wiersze zaprzyjaźnionych poetów, wspominamy autorów, którzy odeszli pozostawiając wartościowy dorobek twórczy, promujemy debiutanckie tomiki. Z dnia na dzień nagrane filmy poetyckie cieszą się coraz większą popularnością. Poezji zaczęli słuchać i/lub czytać odbiorcy do tej pory nie zainteresowani literaturą piękną. I to jest niebywały sukces, który pozostawiając ludzi w izolacji dał czas na odkrywanie nowego.
Spotkania autorskie on-line przyciągają wielu obserwujących. Jedną z przodowniczek tej aktywności jest Katarzyna Zwolska-Płusa, która od miesiąca razem z Jakubem Sajkowskim, w każda sobotę o 17.00 naprzemiennie prowadzą spotkania poetyckie o znaczącym tytule "Poezja w Czasach Zarazy". Żywię nadzieję, że ta forma aktywności poetyckiej wpisze się na stałe w krajobraz otaczającego nas wirtualnego świata.
Mirka Szychowiak w podsumowaniu tomu "Za wcześnie na rytuały", który ukazał się nakładem Wydawnictwa Anagram napisała: Wiersze Barbary Janas-Dudek nie przestaną nas ‘’dotykać’, po zamknięciu książki, nie będziemy chcieli o nich zapomnieć. Zostaną w naszych głowach, będziemy się nimi ‘żywić’. To myśl przewodnia przyświecająca mojej ścieżce twórczej. Dotrzeć dalej, dotknąć głębiej, zrozumieć i zapamiętać. Bo każdy ból, każda walka i przeszkoda, którą postawiono na naszej drodze nie została tam umieszczona bez powodu. Jeśli podejmiemy wyzwanie, staniemy się silniejsi, lepsi, szlachetniejsi. Sposób obcowania ze światem nie będzie lunatycznym pędem za dobrami materialnymi, lecz stanie się empatycznym obcowaniem z ludźmi i planetą, która nie została nam dana na zawsze.
Barbara Janas-Dudek – rocznik 76, poetka, animatorka kultury, jurorka współtwórca Portu Poetyckiego w Chorzowie. Laureatka kilkunastu konkursów poetyckich. Zadebiutowała w 2009 roku tomem wierszy Oczy na uwięzi. W 2011 roku, nakładem Zaułku Wydawniczego Pomyłka ukazał się arkusz poetycki Alfabet Lęku. W roku następnym ta sama oficyna literacka wydała książkę poetycką Zakład Pracy Chronionej, która została wyróżniona przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek, w kategorii Najpiękniejsza Książka Roku 2012. Barbara Janas-Dudek to również autorka monodramu Zakład pracy chronionej, na podstawie, którego wraz z mężem, poetą Jackiem Dudkiem, przygotowała inscenizację teatralną pod tym samym tytułem.
¹ Leszek Żuliński o tomie Zakład Pracy Chronionej
² Jerzy Beniamin Zimny o tomie Mamidło
Tomik autorki znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/za-wczesnie-na-rytualy---barbara-janas-dudek/
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie autorka czyta swoje wiersze z dwóch tomików:
"Poezja jest dla mnie swego rodzaju zakorzenieniem i śladem, który pozostawiam. Wszystkie ważne chwile w moim życiu, zamieszkują w słowach moich wierszy." - felieton poetycki Małgorzaty Chomont
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona naszego cyklu felietonów poetyckich. Tym razem spod pióra Małgorzaty Chomont, autorki tomiku "Dopóki ptaki śpiewają".
Życzymy miłej lektury!
POEZJA W CZASIE EPIDEMII
Poezja i epidemia - dwa pojęcia, zgoła odmienne.
Jednak zarówno poezja, jak i epidemia na swój sposób wstrząsają i zarażają.
Osobiście szukam takiej poezji, która mnie przebija na wylot, która poraża, która zachwyca sposobem prezentacji, wdziękiem, gdzie na pozór prosty opis stanu rzeczy staje się edenem.
Szukając - znajduję ten eden min. w poezji moich ulubionych autorów. Słucham ich i czytam, wchodząc jednocześnie w obcy świat, gdzie każdy krok jest dla mnie zagadką.
Swoją poezję tworzę na bazie emocji. Wierzę w to, że jeśli uda mi się przekazać słowami to, co czuję lub widzę, to utwór będzie emanował tym, przechodząc przez nawet lekko uchylone drzwi do wrażliwości odbiorcy.
A jeśli kogoś zatrzyma moja poezja i na minutę ktoś swój wzrok przerzuci na fotografie, która posłużyła do złożenia wiersza, jeśli ktoś poświęci swoją uwagę i przeczyta go, zamiast wpatrywać się w ekran telefonu, lub jeśli ktoś zada sobie trud, by ułożyć muzykę i zaśpiewać mój wiersz… to dzieje się to „coś”, co sprawia, że życie pięknieje.
Wrotami rażenia w poezji są słowa, a także obrazy, choć wszystko ma swój początek, gdzieś na dnie serca. Jeśli zostało się obdarowanym przez Boga tym wyjątkowym znacznikiem, który sprawia, że widzi się bardziej, czuje się mocniej i język potrafi wypowiedzieć to, co myśli serce i głowa, to pozostaje z pokorą powiedzieć - dziękuję.
Moja poezja nie jest wzniosła, ani wyniosła, nie jest mentorska.
Odkryłam, że jest zwykła.
Hołduję tej zwykłości choć dostrzegam w niej pulsujące źródło niekłamanej niezwykłości.
To niezwykłość codziennych zjawisk potrafi wprawiać w zapatrzenie i w rozanielenie.
Potrafi otworzyć usta w zadziwieniu.
Jeśli coś mnie zachwyci, słowa powstają same.
Poezja pokonuje granice, przechodzi przez usta śpiewana, odczytywana, recytowana… zaraża… pozytywnie zaraża.
To uczestniczenie w osobliwym kontinuum.
Poety może już nie być, a jego słowa żyją, piosenki są śpiewane, melodie nucone kolejnym pokoleniom. Ogrody słów. Zarażają się następni, zachwycają, odkrywają, inspirują się…
Poezja daje wolność. Mogę absolutnie wszystko. Mogę bezkarnie rozmawiać z drzewem, albo artykułować długi monolog do chmur. Mogę wzbić się wysoko i ogrzewać się w blasku słońca, albo ubierać się w suknie z mgieł i zbierać pióra anielskie spod stóp, bez obaw, że ktoś zarzuci mi psychiatrycznie brzmiąca chorobę.
Piszę wiersze, bo serce mi tak dyktuje, a od zwykłych rzeczy uczę się spokoju.
Mam jeszcze coś, co wspomaga baczniejsze przyglądanie się światu.
Fotografuję. Jestem zanurzona w obrazach.
Potrafię biec za kadrem ścigając się ze słońcem, tańcząc między kroplami deszczu. Ze wszystkich stron obchodzę swój obiekt, by znaleźć ten moment, w którym wygląda najpiękniej.
Tu słowa konkurują z patrzeniem… Dopiero po powrocie przyglądam się zbiorom i układam niczym puzzle to, co zarejestrowało serce.
W czasie epidemii ograniczono nam wolność. A ja każde ograniczenie źle znoszę.
To czas, gdy na zmniejszonej przestrzeni długoterminowo musiały być realizowane wszystkie zadania i czynności doby. Co więcej, nastąpiło też zagęszczenie lokatorów mieszkań, którzy nie rotowali się w cyklu dnia.
Zrobiło się niebezpiecznie ciasno.
Jednak każdy czas warty jest obserwacji. To przecież nasza cząstka życia. Czas, w którym przyszło nam żyć, i który właśnie na taki sposób jest nam napisany.
Kiedy, mocno zaciskano linę granic naszej wolności, ja wymykałam się z aparatem na pobliskie łąki, niczym na posiłek, karmiąc oczy i duszę beztroską i zachwycając się jakby od nowa wschodem i zachodem, wiatrem, mgłą, przestrzenią, która zdawała się być odrębnym bytem.
Przyroda robiła swoje. Obecna epidemia nawet palcem jej nie tknęła. Na szczęście.
Pozytywne w epidemii jest to, że ma ona z góry określony swój koniec.
Trzeba się więc otulić tą nadzieją i wyczekiwać końca.
Jest czas pisania i czas zbierania.
Ten czas epidemii był, i jeszcze jest, dla mnie takim czasem zbierania.
Zbieram więc i układam wszystkie kadry, mgnienia i słowa, przezroczyste łzy, czarne myśli, sny… by móc później poukładać i namalować to, czego było się świadkiem.
Nie chcę jeszcze pisać o tym trudnym czasie, jeszcze jest zbyt ciasno. Brakuje mi wciąż dobrego
powietrza, które teraz skutecznie pochłania maseczka przylegająca mocno do ust.
Wolę przykleić plastry na tę ranę, która pojawiła się na naszym ludzkim organizmie. Plaster w postaci przeciwwagi, wiersza o tym, co w trawie piszczy, o bujaniu w obłokach, o tym, o czym szumią wierzby.
Poezja jest dla mnie swego rodzaju zakorzenieniem i śladem, który pozostawiam.
Wszystkie ważne chwile w moim życiu, zamieszkują w słowach moich wierszy.
Wierzę w to, że poprzez poezję uczestniczę w magicznej dyskusji o tym, co dano nam w życiu, po to, by było znośne i czasami wyjątkowo piękne.
Poezja i obraz, to moje antidotum na prostowanie tego pozagniatanego, niekiedy bardzo nieestetycznie świata.
Warszawa 22.05.2020 r. Małgorzata Chomont
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie autorka czyta swoje wiersze z tomiku:
Tomik znajdziecie w naszym sklepie internetowym:
"Myślę, że świat nie może istnieć bez poezji tak jak człowiek bez wspomnianej już, tajemniczej części ciała. W niej, jak to stwierdzili Starożytni, kryje się dusza, a więc poezja. Jest ona szyszynką naszej wspólnej świadomości i dla tego musimy o nią dbać i ją pielęgnować..." - felieton poetycki Elżbiety Charytoniuk
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona cyklu felietonów poetyckich. Tym razem o poezji i jej miejscu we współczesnym świecie pisze Elżbieta Charytoniuk, autorka tomiku "Słońca i smutki", którego znajdziecie w naszym sklepie internetowym. Link poniżej.
Tymczasem, życzymy miłej lektury!
TERAZ PISZĄ WSZYSCY
Mało czujna, oszołomiona jednym z drobnych sukcesów, które od czasu do czasu rosną na mojej ścieżce, jak grzyby po deszczu , wdałam się w utarczki słowne na zupełnie przypadkowo odwiedzonej przeze mnie stronie internetowej.
Użyłam argumentu, w sprawie którą opiszę poniżej, ale właśnie wtedy w pisanym tekście wyskoczył mi błąd ortograficzny i panoszył się jak byk na łące.
Pani z którą weszłam w dyskusję, złajała mnie za brak znajomości ortografii, a ja chcąc się obronić użyłam argumentu, za który do dziś trochę się wstydzę.
Argument mój polegał na tym, o czym jej wspomniałam, że nie jestem kompletną analfabetką, a moja ambicja i niemałe ego, podpowiedziały mi natychmiast, aby pochwalić się swoimi pisarskimi dokonaniami i oczywiście to uczyniłam.
Jej szybka i sprawna riposta stwierdzająca fakt, że - teraz piszą wszyscy i bynajmniej nie usprawiedliwia to byków na łące, zatkała mi usta, prawie jak profesjonalna maseczka medyczna.
To prawda...
„żuk i żaba”, piszą wszyscy, od pań nauczycielek, nudzących się nastolatków,
a skończywszy na celebrytach i sportowcach, którzy właśnie znaleźli czas na podsumowanie swojej kariery.
Ja – natura walczącego Marsa i hinduskiego Hanumana, zawsze buntowałam się przeciwko jakimś masowym zachwytom i trendom.
Jako studentka ASP miałam łatwą i dogodną sytuację, mogąc przebierać się do woli w przedziwne, kolorowe szatki, które zawsze wzbudzały niemałe zainteresowanie szarego tłumu.
Nie chcąc się wtapiać w cały ten ówczesny szary świat, wymyślaliśmy naszą kolorową wolność zachłystując się dalekim od nas ruchem hippisów.
Mój bunt przeciw masowości zjawisk, objawiał się czasem niezbyt dobrymi decyzjami, a więc nie brałam udziału w manifestacjach i nie przemycałam bibuły solidarnościowej..
Pozostało z tego buntu sporo w mojej naturze i do dziś wolę np. nie odwiedzać miejsc popularnych i znanych, wybierając te zupełnie zapomniane.
Może należałoby tu przypomnieć porzekadło - na złość mamie odmrożę sobie uszy - ale teraz gdy piszą wszyscy dookoła, czego dowiadujemy się wszędzie dookoła, mnie po prostu zatyka. Brakuje mi słów, ogarnia mnie niemoc i czuję jakieś dziwne ściskanie w gardle...
Ta niechęć do pisania w czasach, gdy piszą wszyscy, spowodowana jest u mnie jakimś dziwnym poczuciem i utożsamianiem się z igłą w stogu siana...
Jako, że jestem pilną joginką praktykującą codziennie, doceniam chwile przebudzania duchowości we mnie i wokół mnie... a te chwile najwidoczniej inspirują i każą chwytać za porzucone pióro...
Co do pisania poezji i jej roli w dzisiejszym świecie to tak, jakby pisać o roli szyszynki w mózgu człowieka. Myślę, że świat nie może istnieć bez poezji tak jak człowiek bez wspomnianej już, tajemniczej części ciała. W niej, jak to stwierdzili Starożytni, kryje się dusza, a więc poezja. Jest ona szyszynką naszej wspólnej świadomości i dla tego musimy o nią dbać i ją pielęgnować...
Nie chcę ubolewać nad naszą Ziemią, która właśnie wkracza w Erę Wodnika, a więc przebudzania się duchowości... przecież to silna Gaja, która zawsze potrafiła wyjść z opresji.
Ona nas - ludzi uratuje, musimy jednak posłuchać jej westchnienia, jej oddechu, który mogła zaczerpnąć dopiero teraz, kiedy nam zakryła twarze.
ELCHAR
Elżbieta Charytoniuk - Studiowała na krakowskiej ASP, na wydziale Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej, a po rocznym pobycie w Londynie kontynuowała naukę na ASP w Warszawie. Przez wiele lat prowadziła poważne prace konserwatorskie w kraju (np. Zamek Królewski w Warszawie) oraz w Niemczech (Brema, Lüneburg). W międzyczasie szukała swojej drogi artystycznej, tworząc m.in. malarstwo sztalugowe oraz wielkoformatowe, a także freski inspirowane malarstwem wielkich mistrzów oraz otaczającą naturą. Tworzenie wielkich dekoracji ściennych skutkowało częstymi wyjazdami, głównie na Lazurowe Wybrzeże, gdzie powstawały jej liczne freski (m.in. w hotelu Carlton w Cannes).
Równolegle zajmowało ją malowanie własnych obrazów olejnych, co z kolei urzeczywistniało się w wystawach indywidualnych oraz zbiorowych, poplenerowych. W latach 2000-2008 posiadała własną galerię Fresco w Wilanowie.
Pisanie to jej druga pasja, która dotychczas zapewniła autorce nagrody w konkursach literackich za wiersze oraz za zbiór opowiadań Wszystkiego NajlePSIEGO.
Taka zachęta przyczyniła się do powstania książeczki dla dzieci pt.
Warkocza oraz zbiorku Modlitewnik niekościelny.
Tomik autorki znajdziecie:
Na naszym kanale YT, poetka czyta swoje wiersze z tomiku "Słońca i smutki":
"Szczególnie dziś, gdy chorujesz na słowa, bo zasypują Cię te z gazet, radia, telewizora, Internetu i tłustych powieści – uwolnij się od słów. Pomoże Ci w tym ktoś, kto mediuje w Twojej wewnętrznej komunikacji, między żebrami a krtanią, ekscytacją a przyjemnością, pamięcią a wspomnieniami." - felieton poetycki Marty Goluch
Drodzy Czytelnicy!
Prezentujemy kolejną odsłonę naszego cyklu felietonów poetyckich. Tym razem w wykonaniu Marty Goluch, autorki tomiku "Ludzie to Słowa".
Tomik znajdziecie w naszym sklepie internetowym, link poniżej!
Poet(k)a - mediator
Polska stoi reportażem. W naszym kraju czyta się chętniej to, co się widzi, o problemach, które się zna, o sobie. W końcu jesteśmy bardzo egocentryczni. A jak kogo przytłaczają te realia, to się wieczorami do poduchy katuje kolejną krwistą porcją stron najlepiej sprzedającego się kryminału. No, czasami i do kiczu nas ciągnie, może i sentymentu, a (nie)świadome swojej seksualności Polki gmerają paznokietkiem w popularnych tytułach współczesnych romansów, chociaż – gwoli ścisłości – wolę nazywać je powieściami erotycznymi.
Od zawsze książka była synonimem wolności, a rynek wydawniczy jego uzmysłowieniem. Tam, gdzie słyszysz ścierany zanurzonym w szorstką stronę książki nosem kurz, czujesz jak przechadzasz się po brzegu, wyławiając ze zmoczonego piasku muszle. Tych muszli jest tak wiele jak dłuży się Twoja droga do kasy w księgarni. Co chwilę zatrzymujesz się nad kolejną, inną jednak porzucasz na rzecz tej zauważonej przed momentem. Ostatecznie zdajesz sobie sprawę, że wracasz do domu rowerem, więc nie masz możliwości ogarnięcia całej tej gromady historii (choć wiesz, że na dalsze zmagania ze światową pandemią są one czymś, czego z pewnością nie może Ci zabraknąć). Wysypujesz je więc z tęsknym westchnieniem do morza, a do kieszeni plecaka chowasz tę jedną, nową towarzyszkę Twojego spaceru.
Kim jest? I dlaczego to poezja?
Myślisz, że zapomniałam o „nie”, ale zerknij, proszę, co masz w tym plecaku. Niedowierzanie wygrzebujesz z kieszonki to urokliwe, miniaturowe tomisko Czechowicza. „Co ja? Znów w liceum, żeby bawić się w te analizy i interpretacje?”. Czy tylko z tym kojarzy Ci się poezja? Z tekstami „wybitnych” wieszczy w szkolnych podręcznikach, nad którymi rozpływała się Twoja polonistka? Z zadaniami domowymi i obrzydliwie niezręcznym pytaniem: co autor na myśli miał? A kto wielkim poetą był? I kto na lekcjach w szkole spał? A kto dekadenckie erotyki prawił i w przerwach absynt pił?
Rozczarowujesz mnie. A wiesz, poeci to też pisarze. I też wydają „książki”, niekoniecznie „tomiki”. Bo ta gra to się toczy o nazewnictwo. Nawet ten Twój zmordowany kryminał może być poezją. Tylko, mam prośbę. WYSWOBODŹ SIĘ Z FORMY.
Ty cały czas czytasz mnie z wariackim uśmiechem na ustach. To nie zarzut, wręcz miło, że tak ze sobą igramy. Jestem tu przecież, żeby Cię usłowić. Nie przejmuj się, to raczej nie boli. Choć każda prawda to jakaś forma wewnętrznej tortury, nie sądzisz? Teraz wpatrujesz się coraz znaczniej w te litery, jedna po drugiej, mierzysz je od prawej do lewej, a może Ty bardziej centrowy jesteś? Ale jeśli jesteś tak ludzko ciekawy w co ja Cię wprowadzam, to ja opowiadam Ci na złość anegdotę.
Znałam ich sporo. Niby jedno środowisko, a spod wielu herbów. Przeważnie męskie grono, kobiety (UWAGA! WĄTEK FEMINISTYCZNY) zrewolucjonizowały je dopiero w czasach nam bliższych. Wcześniej się bawiły w satelitki, wiesz. Oni mieli różne pomysły. Co kadencja, to reforma sposobu myślenia i wpływu na tych, którym tę pracę poświęcali. Właściwie sobie, no tak… Nie zapominaj, że oni musieli głaskać swoje ego, bo jakby i je traktowali z taką ostrością i syndromem niepokornej rozwagi, to by nic z nich nie zostało. A tak to można czasem jakiś pomnik na Krakowskim minąć.
Tak, więc na różnych etapach swej działalności, proponowali owe rozwiązania: „albo Polska albo Grecja”. Stąd w ich mózgach ten dualizm, podział między obywatelskie poświęcenie, pokrzepienie uciśniętych i motywacja do podjęcia walki narodowo-wyzwoleńczej (w ten rozdział wchodzą wątki buntownicze, większe i mniejsze improwizacje, mistycyzm, mesjanizm i wszelaki profetyzm) a wszystko inne (wartości życiowe i moralne, sensy i bezsensy, egzystencjalizm, fatalizm, apokalipsy, kwiatki, pieski i arkadie i miłostkowe uniesienia, no i prozaizmy, nieludzkie i ludzkie potrzeby, czy bluesowe standardy). Zadajesz znów to beznadziejne pytanie „kim jest” i strasznie mnie tym irytujesz. Uważaj, proszę.
Filozof, poruszyciel dusz i umysłów, narodowy psycholog, kronikarz uczuciowo-analityczny, gangster, nauczyciel wrażliwości, kryminalista, student, samobójca, dziwoląg, nawiedzony, hedonista, lowelas, pies na baby, dekadent, humanista, sentymentalista, pajac, literat, psychol, jednostka wybitna, wolność. Znasz?
Ale dziś to już nie on. Absolutnie! Dziś powiedziałabym o nim, a nawet o niej, bo się znacząco sfeminizował, że to taki wyrwany z rzeczywistości Istagramer, dlatego pewnie i esteta większy niż przed dekadami i wiekami. Ładny człowiek w ogóle. Lubi kolory. A nawet ma spotkania autorskie. Tak! Tu znów spory o nazwę, ale i wieczorki poetyckie zyskały poważniejszą rangę. Traktuje się go już nie jako „coś” i to „coś wyimaginowanego” żyjącego w swojej ubzduranej wizji świata. O nie. To jest poważny autor, w okularach, co podpisuje książki. I znów nie uwierzysz, ale choć jego wizerunek przypomina rozlane mleko, nad którym nie ma co płakać, to on jednak pozwala tym łzom zmieszać się z tym mlekiem. I pozwala Tobie czytanie słów przemienić w misję, pozwala porozumieć się słowom w Tobie. Usławia Cię.
Szczególnie dziś, gdy chorujesz na słowa, bo zasypują Cię te z gazet, radia, telewizora, Internetu i tłustych powieści – uwolnij się od słów. Pomoże Ci w tym ktoś, kto mediuje w Twojej wewnętrznej komunikacji, między żebrami a krtanią, ekscytacją a przyjemnością, pamięcią a wspomnieniami. Ktoś, kto kończy z Tobą tę wstępną grę otwarciem Twojej kieszonkowej książki.
Lubisz swoją muszlę?
Marta Goluch - urodziła się w 2000 roku w Gdańsku. Studentka Dziennikarstwa i Medioznawstwa na Wydziale Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Tomik znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/ludzie-to-slowa---marta-goluch/
Zapraszamy do posłuchania recytacji wierszy z tomiku "Ludzie to Słowa" w wykonaniu autorki:
"Poezja ujawnia się przez język i tworzywo każdej sztuki." - felieton poetycki Harrego Dudy
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona poetyckiego felietonu w wykonaniu Harrego Dudy, autora m.in. tomiku "Pościg zaduszny", którego znajdziecie również w naszym sklepie internetowym. Link poniżej.
Życzymy przyjemnej lektury!
Czterdzieści lat temu na skrzydełku okładki mego zbioru wierszy „Pusty zenit” zamieściłem swoiste credo poetyckie, któremu jestem wierny do dzisiaj:
Nie wiem czym jest poezja lecz wiem, że jest ona wszędzie tam, gdzie człowiek i we wszystkim, co bierzemy w siebie, poznając świat umysłem i doznając go emocją. Ocala indywidualne w ogólnym i scala to, co rozproszone. Niezbędne są dla niej zachwyt i skupienie, które pozwala wysłyszeć współbrzmienie wszystkiego.
Poezja ujawnia się przez język i tworzywo każdej sztuki. Swoista i indywidualna doskonałość języka jest dla sztuki słowa warunkiem niezbędnym, ale zaledwie wstępnym — jak opanowanie umiejętności posługiwania się wszelkim narzędziem.
I nie ma poezji w dłucie, jest dopiero w rzeźbie. Ale nie jest rzeźbą ukształtowany kamień, ani wiersz, ani mazurek Chopina, albowiem tym tworzywem, w którym rzeźbi sztuka — jest człowiek, jest drugi człowiek i w nim staje się rzeźba...
Harry Alfred Piotr Duda (ur. 1944), z wykształcenia polonista, poeta (debiut 1964), dziennikarz (debiut 1964) i publicysta (czasopisma i radio – 17 lat był współpracownikiem Radia Opole, obecnie współpracuje z radiem internetowym Radio Wisła w Seattle, WA, USA). Przez 25 lat wielokrotnie sekretarz i trzykrotnie prezes oddz. Związku Literatów Polskich w Opolu; jeden z członków założycieli Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego w Katowicach; wiceprezes dawnego Klubu Związków Twórczych w Opolu; twórca i realizator 20 tzw. plenerów poetyckich dla ochrony przyrody. Wydawca i redaktor ok. 80 pozycji literackich Opolan – głównie w istniejącej niegdyś i prowadzonej przez niego społecznie Oficynie Lit. „Wers” oraz w innych wydawnictwach. Autor 49 pozycji zwartych (w tym współautor dwóch, autor wyborów poezji cudzej i antologii, jak też 21 zbiorów poezji własnej); autor lub współautor ok. 1300 audycji radiowych. Podejmowana tematyka publicystyczna: sprawy społeczne; filozofia medycyny, w tym etyka lekarska i ekologizm; ochrona przyrody; gerontologia; okazjonalnie krytyka literacka; upamiętnianie Zbrodni Katyńskiej. Jako poeta uprawia głównie lirykę i bogatą twórczość parabiblijną (ujęcia poetyckie – parafrazy – ksiąg Starego i Nowego Testamentu). Otrzymał wiele nagród literackich i innych (w tym Nagrodę im. Karola Miarki), jak też dwa dyplomy papieskie Jana Pawła II oraz: Krzyż Kawalerski OOP (2002), Medal Komisji Edukacji Narodowej, Złoty Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, tytuł Zasłużonego Obywatela Miasta Opola i odznakę „Za Zasługi dla Województwa Opolskiego”. Bardziej szczegółowo o poecie – w Wikipedii.
Tomik znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/poscig-zaduszny--/
Zapraszamy na nasz kanał na YT, gdzie poeta czyta jeden ze swoich najnowszych wierszy:
"Istnieją takie nierealne byty jak czytelnicy poezji. Jestem jednym z nich. Szukam w poezji pocieszenia. Jest to jednak pocieszenie nieprawdziwe – pocieszenie, któremu bliżej raczej do zrozumienia, dzielenia się doświadczeniem." - felieton poetycki Katarzyny Zwolskiej - Płusy
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona naszego cyklu felietonów poetyckich. Tym razem Katarzyny Zwolskiej - Płusy, która jest autorką m.in. "Vesica piscis", tomiku, który znajdziecie w naszej księgarni. Linki poniżej.
Zapraszamy do lektury!
***
Pocieszycielka
Istnieją takie nierealne byty jak czytelnicy poezji. Jestem jednym z nich. Szukam w poezji pocieszenia. Jest to jednak pocieszenie nieprawdziwe – pocieszenie, któremu bliżej raczej do zrozumienia, dzielenia się doświadczeniem.
Kiedy ronię, czytam o poronieniu. Jest więc Bargielska, Świrszczyńska. Kiedy rodzę, kiedy jestem matką, jest Mueller, Janas-Dudek, Koronkiewicz. Jesteśmy, dzielimy doświadczenie, wyciskamy łzy, złościmy się, iroznizujemy, dystansujemy. To w jakiś tajemniczy, niełatwy sposób pociesza.
Kiedy ronię, rodzę, jestem matką – piszę. Wyciągam na światło dzienne pewne fundamentalne doświadczenia, oczyszczam się tak jakbym upuszczała trochę krwi. Wiadomo już, że upuszczanie krwi nie pomaga, za to może osłabić. Ja udaję, że tego nie wiem. Pocieszam się. Sublimacja jest potrzebna zdrowiu psychicznemu.
Słyszałam, że niedobrze jest pisać o ciele i to na dodatek konfesyjnie. Słyszałam, że takie pisanie jest potrzebne. Pocieszam się. Piszę, czytam, jestem konsekwentna.
Wichrzycielka
Joanna Fligiel – wichrzycielka. Wygląda jak lalka Barbie, wpada do mojego świata i mówi: „Zróbmy to”. Więc robimy – tworzymy Babiniec Literacki, pokazujemy, że poezja kobiet jest różnorodna. Nie boimy się mroku. Nie boimy się czułości. Dyskutujemy, odpieramy zarzuty, wydajemy antologię, w której publikuje 111 poetek. A będzie tego więcej. Nasz głos jest wyraźny, niepokorny, nie zna wstydu.
Poezja może wiele. Nieważne czy kobieca, czy męska. Czuję, że dysproporcja się wyrównuje i już niedługo Babiniec nie będzie konieczny. Już niedługo macierzyństwo, menstruacja, połóg, kobiece związki, niepłodność, adopcja, aborcja nie będą tematami, od których odwraca się wzrok, „bo to takie babskie pisanie”. Niech nas usłyszą, ale to i tak my same, o własnych siłach wchodzimy do kultury. Bądźmy tu wszyscy. Bądźmy wichrzycielkami i wichrzycielami. Niech nasze teksty drażnią, odsłaniają, prowokują, nie dają o sobie zapomnieć.
Pociesz mnie i wpraw w osłupienie
Czy można połączyć terapeutyczną i reformatorską rolę poezji? Tak. Gdy myślę o poetkach i poetach, idę tokiem Levinasa – człowiek jest monadą i diadą. Zamyka się w swoim wnętrzu, mieli je, analizuje, ale funkcjonuje w sieci relacji – wpływa na innych, edukuje, pociesza, wprawia w osłupienie i sam dla siebie staje się lekarzem. Poezja jest w stanie mówić coś ważnego przepuszczając to przez filtr doświadczeń autora. Tak zbudowany jest człowiek i tak zbudowany jest wiersz.
Tomik "Vesica piscis" znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/vesica-piscis--/
Zapraszamy na nasz kanał YT, gdzie autorka czyta swoje wiersze z tomiku "Vesica piscis":
"...obecny czas sprzyja pisaniu, nawet jeśli nie w sensie dosłownym, to w przygotowaniu do niego, ponieważ pojawia się wiele nowych obszarów do refleksji i do zdziwienia." - felieton poetycki Mai Jaszewskiej
Drodzy Czytelnicy!
Kolejna odsłona refleksji o poezji w obecnym, trudnym dla wszystkich czasie. Tym razem, Mai Jaszewskiej, autorki tomiku "Talitha kum", który znajdziecie w naszym sklepie internetowym.
Zapraszamy do lektury!
Dziwny czas nastał. Obserwuję wokół mnóstwo inwersji. My, ludzie
kultury euroatlantyckiej, dopominający się o prawa kobiet do
odsłaniania twarzy, nagle sami zostaliśmy zmuszeni do ich
zasłonięcia. Pojawiło się zagrożenie, o którym tak naprawdę
niewiele wiemy. Ale skutkuje to kompletnie zmienionym rytmem i stylem
życia. Zmienił się nasz stosunek do tak zwanego Innego, który z
jednej strony stał się potencjalnym źródłem zagrożenia a z
drugiej oddzieleni od niego przepisowym dystansem zaczynamy tęsknić
za rozmową, spotkaniem i bliskością. Obserwuję, że wiele osób
ciężko znosi kwarantannę i ten wymuszony czas ascezy. Staliśmy
się po trosze wszyscy eremitami. Dla introwertyków to żadna
nowość, dla ekstrawertyków ciężka próba wytrzymałości
psychicznej.
Jakby to paradoksalnie nie zabrzmiało, obecny czas sprzyja pisaniu, nawet jeśli nie w sensie dosłownym, to w przygotowaniu do niego, ponieważ pojawia się wiele nowych obszarów do refleksji i do zdziwienia. Świat a tym samym i my sami jawimy się w nowej odsłonie. Zniknęły na jakiś czas, bo chyba nie na zawsze, dotychczasowe konwencje zachowań a pojawiło się wokół wiele znaków zapytania. Możemy czekać, aż ktoś za nas będzie szukał na nie odpowiedzi, możemy próbować sami ich szukać.
Poezja karmi się takim stanem wybicia z rutyny.
Dużo w życiu napisałam, kilka książek, mnóstwo wywiadów, tak zwanych psychoreportaży, artykułów z obszarów psychologii, kultury i sztuki oraz duchowości. Zawsze interesował mnie człowiek, jego motywacje (szczególnie te nieuświadomione), ale też mechanizmy rządzące pamięcią indywidualną i zbiorową. Lubię przyglądać się teraźniejszości i szukać w niej skutków przeszłości. Bliskie mi jest myślenie mityczne, w którym ogromną role odgrywają archetypy i symbole. Rozmawiałam między innymi z pisarzami, aktorami, malarzami, psychiatrami i psychologami. Każda z tych rozmów wnosiła coś w moje życie i była nie tylko intelektualną ale często emocjonalną i duchową przygodą.
Ale najbardziej niezwykłą podróżą stało się pisanie wierszy. Przyszły do mnie stosunkowo niedawno, nie zapowiedziane, całkowicie zaskakując swoją obecnością. Początkowo myślałam, że przez przypadek po dziennikarskiej i prozatorskiej frazie pojawiła się na chwilę poetycka. Ale ta chwila trwa. Za każdym razem przybiera inny kształt. Czasami chodzi za mną jakiś obraz, wspomnienie, detal plastyczny, pojawia się i znika, ale czuję, że to pojawianie się jest na tyle intensywne, że dopomina się konkretnej formy wyrazu. Innym razem jest to jakaś intuicja, niewyraźny przedsmak wrażenia o nieznanym rodowodzie, który ma jakiś smak, zapach, albo kolor. To są takie błyski, flesze, ułamki myśli i emocji, często tak splątanych, że ciężko mi dotrzeć do sedna. Ale kiedy czuję, że wracają do mnie i to coraz intensywniej, zaczynam szukać słów. Sporadycznie znajdują się od razu w gotowej formie. Zazwyczaj jest to walka z materią. Mam kilka cienkich bordowych niewielkich notesów noszących w sobie ślady tych zmagań. Całe strony pokreślone dziesiątkami słów, z których na koniec wykluło się pięć linijek wiersza. Lubię je pisać. To obszar, w którym najbardziej czuję się wolna. Całkowicie mój. Staram się tak pisać, aby to, co stoi za słowami a jest moje, zostało w cieniu, a każdy mógł znaleźć swój wymiar i swoje skojarzenia w danym wierszu. Nie piszę do szuflady. Czuję potrzebę dzielenia się swoimi poetyckimi impresjami, a kiedy słyszę od kogoś, że wzbudziły w nim one silne emocje, jestem szczęśliwa. Bo dzięki słowom pojawia się więź, wymiana emocji, doświadczeń ale tak naprawdę zawarta pomiędzy słowami. Tak też staram się pisać, aby pomiędzy wersami było sporo spacji wolności dla czytających. Czasami słyszę pytania – co to znaczy? O czym pisałaś? O czym wtedy myślałaś? Nie lubię na nie odpowiadać, bo to trochę tak, jakby robić sekcję motylom.
A wiersz może ten? Bardzo go lubię...
Maja Jaszewska - Dziennikarka, publicystka.
Zapraszamy na nasz kanał na YT, gdzie autorka czyta wiersze ze swojego tomiku:
https://www.youtube.com/watch?v=SGKsbonKiW0
Tomik Talitha kum, znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/talitha-kum---maja-jaszewska/
Czy pisanie wiersza można porównać do miłości? - felieton poetycki Marka Wołyńskiego
Drodzy Czytelnicy!
Druga odsłona felietonów poetyckich w wykonaniu Marka Wołyńskiego, autora m.in. tomików: "Miłosne abecadło. The love Alphabet", "Moje legendy".
MIŁOSNE PISANE WIERSZA
Czy pisanie wiersza można porównać do miłości? Tak. Najpierw znajdujemy „temat” i wpatrujemy się w niego myślą. Później randka, spotkanie, gra wstępna – czyli pierwsze słowa, strofy. Wreszcie finał! Znakomite zakończenie, unikatowa metafora, zaskakująca puenta – wiersz się urodził!
Chodzimy rozpromienieni, a blaskiem oczu zawstydzamy wszystkie zapalone żarówki. Jesteśmy zauroczeni, ale też zafascynowani tym, jakże piękny stworzyliśmy wiersz. Poza nim nie widzimy niczego.
Po chwili jednak zauważamy, że jedno czy drugie słowo nie takie, jak trzeba, któraś metafora „ograna”, tu się przyplątał przypadkowy rym, a tam coś, co się wydawało wspaniałe okazuje się nieudanym oksymoronem…
I poprawiamy, kreślimy, idziemy na kompromisy lub nie.
W efekcie - albo zostajemy z tą naszą miłością do końca życia, choć taka pokreślona i znacznie już inna niż pierwotna, albo po krótkiej fascynacji po prostu z niej rezygnujemy i z miną straceńca kierujemy się do barku, by zastosować wielokrotnie sprawdzoną technikę neutralizacji romantycznego niespełnienia.
O sobie, poeta pisze tak:
Debiutowałem jako poeta na początku lat 80. w pismach studenckich. Wiersze publikowałem m.in. w Szpilkach, Radarze, Integracjach, Trybunie Opolskiej, miesięczniku Opole (na łamach którego zamieszczałem również recenzje teatralne) oraz w czasopiśmie polonijnym w USA (Trenton, NJ). W 1986 r. zostałem laureatem ogólnopolskiego konkursu Młodzieżowej Agencji Wydawniczej na książkowy debiut poetycki. Tomik Ściszonym głosem zdobył wówczas równorzędną pierwszą nagrodę. Moim wydawcą było również opolskie Wydawnictwo WERS. W 1993 roku zostałem członkiem Związku Literatów Polskich.
Od wydania ostatniej książki poetyckiej (1999) minęło sporo czasu. Jednak od kilku lat coraz częściej siadałem do komputera – aby pisać, tworzyć. Bo natury nie da się oszukać – poezję, jeśli ją „masz”, nosisz w sobie do końca życia. Jest w tobie. To twój drugi świat.
Po tej bardzo długiej przerwie wydałem w 2017 r. zbiór wierszy Mój labirynt (Wydawnictwo ANAGRAM). W grudniu 2018 roku – również w tym samym Wydawnictwie ukazała się książka Miłosne abecadło – zbiór wierszy miłosnych w formie nietypowych dedykacji, w którym dodatkowo znalazły się tłumaczenia na j. angielski. Pod koniec 2019 roku wydałem w ANAGRAMIE Moje legendy. W odróżnieniu od Mojego labiryntu i Miłosnego abecadła, gdzie obok nowych, pojawiały się również teksty z lat 80. i 90., wiersze zawarte w najnowszej książce pochodzą już tylko z okresu 2017-2019. To pierwszy tak spójny zbiór zarówno pod względem stylu, jak też formy. Wszystkie utwory mają „legendarny klimat” i jak pisze w przedsłowiu Harry Duda: „(…) Są one kreacją poetycką „zamkniętą w sobie” żaluzjami przedziwnej wyobraźni, swoistej estetyki i zaskakującymi klamrami puent. (…) Są tajemnicze i pozostawiają po sobie – dla odbiorcy – kolejną, już poza słowami, tajemnicę, którą rozświetlić może znowu – i jedynie – wyobraźnia tegoż odbiorcy”.
Najnowsze zbiory można zamówić poprzez stronę www.anagram.com.pl oraz w księgarniach internetowych i wybranych stacjonarnych.
Na blogu, obok cyklicznych, cotygodniowych wpisów, znajdziecie również wiersze i krótkie fragmenty prozy.
Zapraszamy na stronę AUTORA:
Zapraszamy na nasz nowy kanał na YT, gdzie autor czyta swoje wiersze:
https://www.youtube.com/watch?v=jNdh-_aklg4
Tomiki znajdziecie:
http://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/nowosci/moje-legendy---marek-wolynski/